Stanisław Iwanicki za Lecha Kaczyńskiego. Bez głównych bohaterów odbyła się w Pałacu Prezydenckim ceremonia odwołania dotychczasowego i powołania nowego ministra sprawiedliwości. W Pałacu Prezydenckim nie pojawił się ani odwołany wczoraj, Lech Kaczyński ani nowopowołany, Stanisław Iwanicki. Prezydent ubolewał nad tym faktem, a cała ceremonia przebiegła w ekspresowym tempie.

"Wyrażam żal, że nie mogę wręczyć mu tego aktu osobiście i podziękować za pracę, którą w ostatnim roku podjął i prowadził. Jednocześnie informuję państwa, iż powołuję na urząd ministra sprawiedliwości pana Stanisława Iwanickiego. Z przyczyn technicznych pan minister Iwanicki dociera do Polski w tej chwili. Ta nominacja zostanie wręczona w nieodległym terminie i wtedy zostanie złożona również przysięga przed prezydentem RP, tak aby minister Iwanicki mógł objąć swój urząd i przejąć obowiązki" – powiedział Kwaśniewski. Tę dość nietypową ceremonię skomentował doradca prezydenta, Ryszard Kalisz. "Szczerze mówiąc nigdy nie widziałem takiej uroczystości powołania i odwołania ministra rządu, aby nie było obydwu zainteresowanych" - stwierdził Kalisz. Nowy minister sprawiedliwości jest - jak twierdzi premier Jerzy Buzek - prokuratorem z dużym doświadczeniem. Nie dość, że Stanisław Iwanicki od czterech lat kieruje sejmową komisją sprawiedliwości, to na dodatek nie kandyduje do parlamentu. "To bardzo ważne, by urząd prokuratura generalnego nie był uwikłany w żadne działania polityczne" - tłumaczy szef rządu.

foto Marcin Wójcicki RMF Warszawa

09:45