Radosław Sikorski najwyraźniej jest obrażony. Wczoraj Stany Zjednoczone poinformowały NATO, że popierają kandydaturę duńskiego premiera Andersa Fogh Rasmussena na sekretarza generalnego Sojuszu. Zapowiedź raczej przekreśla szanse szefa polskiego MSZ-etu. Z Sikorskim próbowała porozmawiać nasza brukselska korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginon. Nie tylko jej się nie udało.

Sikorski sprawia wrażenie obrażonego na cały świat. Najpierw na dziennikarzy. Nie pojawił się na konferencji prasowej zorganizowany przez amerykański think-tank mimo że był przewidziany w programie. Następnie, gdy zobaczył mikrofony i kamery, uciekł tylnymi drzwiami, wspomagany przez obsługę hotelową i organizatorów konferencji.

Gdy nasza korespondentka zadzwoniła do jego pokoju hotelowego, jedyne co usłyszała, to stwierdzenie, że nie będzie się wypowiadać i trzask odkładanej słuchawki. Minister ma chyba także trochę za złe sojusznikom. Wypominał Amerykanom, że Polska jest już dziesięć lat w NATO, a jeszcze ani jeden amerykański żołnierz nie stacjonuje w Polsce, nie ma w Polsce ani jednej amerykańskiej bazy.