​Są tysiące, setki tysięcy, a może i miliony wzorów masek, które pojawiły się podczas pandemii Covid-19 jako zabezpieczenie przed koronawirusem. Okazuje się jednak, że nie tylko taką funkcję spełniają - jest ich znacznie więcej, co w książce pt. "Maska w czasach zarazy" opisały dwie badaczki z Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie: profesor Ewa Głażewska i profesor Małgorzata Karwatowska. Przeanalizowały one 5 tysięcy wzorów masek.

Pandemiczna rzeczywistość trwale wpłynęła na modyfikację wielu zachowań i postaw zarówno w wymiarze społecznym, jak i kulturowym. Ewa Głażewska i Małgorzata Karwatowska proponują nowatorską perspektywę spojrzenia na maski w książce zatytułowanej "Maska w czasach zarazy. Covidowe wizerunki masek - typologie i funkcje". 

Autorki w swoich rozważaniach odwołują się do osiągnięć różnych dyscyplin naukowych - m.in. antropologii, historii kultury, etnologii czy językoznawstwa. Książka "Maska w czasach zarazy. Covidowe wizerunki masek - typologie i funkcje" wpisuje się w dotychczasową działalność naukową autorek. Prof. dr hab. Małgorzata Karwatowska jest dyrektorką Instytutu Filologii Polskiej i kierowniczką Katedry Edukacji Polonistycznej UMCS. Opublikowała ponad 200 prac związanych z językowym obrazem świata utrwalonym w tekstach młodzieży oraz z lingwistyką płci, etyką słowa , dydaktyką szkolną i uniwersytecką.

Dr hab. Ewa Głażewska, prof. UMCS jest dyrektorką Instytutu Nauk o Kulturze UMCS. Napisała kilkadziesiąt prac dotyczących aspektów antropologii społeczno-kulturowej, kulturoznawstwa i komunikacji międzykulturowej. Współtworzyła znaczący dla uniwersyteckiej społeczności akademicki podręcznik poświęcony komunikacji niewerbalnej. Swoją wiedzę i doświadczenie naukowe wykorzystuje również jako ekspert Zespołu Nauk Humanistycznych Polskiej Komisji Akredytacyjnej w dyscyplinie nauki o kulturze i religii.

Krzysztof Kot, RMF FM: Skąd pomysł, żeby naukowo przebadać maseczki? Widzę, że Panie też mają dosyć oryginalne maski.

Prof. dr hab. Małgorzata Karwatowska: Przede wszystkim maska stała się dzisiaj nowym trendem kulturowym. Jak pan redaktor zauważył, mamy ich mnóstwo - pomyślałyśmy z koleżanką, że to jest swoista "plaga maskowa". A ponieważ tych masek w internecie, na twarzach ludzi, przychodniów widzimy całe ich mnóstwo, doszłyśmy do wniosku, że może warto byłoby przyjrzeć się im bliżej. Poddałyśmy analizie 5 tys. masek covidowych. Ale od razu chcę zaznaczyć, że wcale nie poddałyśmy analizie wszystkich maseczek.

Krzysztof Kot: Ile tych wzorów masek powstało?

Prof. dr hab. Małgorzata Karwatowska: Jestem przekonana że nie można tego policzyć, nawet nie podjęłybyśmy się takiego zadania, dlatego że ciągle są nowe. Bazują często na wcześniejszym pomyśle, ale wykonanie jest już inne. Zdumiało nas, że inwencja ludzka może być tak olbrzymia. Istnieje kreatywność w tworzeniu coraz to nowych masek, które nie do końca pełnią funkcję podstawową, czyli funkcję ochrony.

Krzysztof Kot: Ale za to naukowo - od strony kulturowej i literackiej - można się nad nimi pochylić?

Dr hab. Ewa Głażewska, prof. UMCS: Można powiedzieć, że historia masek jest stara jak świat: pierwsze maski to były maski rytualne, wykorzystywane w celach religijnych i magicznych tak naprawdę. Później mówimy o masce w znaczeniu maski teatralnej, ale też mamy odsłony bardziej humorystyczne - to znaczy mamy zastosowanie maski chociażby podczas karnawału weneckiego, który prawdopodobnie kojarzy się najbardziej i największej liczbie osób. Nawiasem mówiąc, maski karnawałowe stanowią też istotny wzór obecny na maskach pandemicznych. Tu mówimy o takiej kategorii meta-masek, czyli "masek" na maskach. Jest to jedna z ciekawszych kategorii, którą zajmujemy się, ponieważ mówimy też o zapożyczeniach kulturowych, o "kulturze remiksu" - to znaczy o nawiązaniach do klasycznych dzieł, związanych z historią sztuki... I tak mamy na przykład maskę Mony Lisy, na której widzimy twarz Nicolasa Cage'a. Ale w ramach kategorii tych "masek" na maskach, mamy też maski na przykład Hannibala Lectera, maski Lorda Vadera z "Gwiezdnych Wojen", ale również mamy przedstawienia masek - takich jak na przykład Statua Wolności, ubrana w maskę, która widnieje na maseczkach noszonych przez ludzi.

Krzysztof Kot: Spróbowałyście panie skategoryzować te wszystkie maski, które powstały w ramy czysto naukowe?

Prof. dr hab. Małgorzata Karwatowska: Istotą naszej pracy było popatrzenie na maskę przez pryzmat właśnie tego, co robimy. Jedna z nas, czyli pani profesor Głażewska, jest kulturoznawczynią, druga, czyli ja, jestem językoznawcą. Udało nam się zaproponować dwa podziały masek: pierwszy to maski oryginalne, niekiedy cechujące się wręcz ekscentrycznością, a drugi to maski typowe. W obrębie tego pierwszego podziału wydzieliłyśmy maski polityczne - i to związane z polityką zagraniczną, z wizerunkami polityków, ich hasłami wyborczymi, poglądami. Także są maski związane z międzynarodowymi ruchami politycznymi, ale także z polityką krajową. Na przykład odnoszące się do polskich polityków, do partii politycznych oraz maski kojarzące się z konkretnymi grupami społecznymi.

Krzysztof Kot: Można powiedzieć, że to, co kiedyś musiało być wypowiedziane, teraz można po prostu mieć na masce?

Prof. dr hab. Małgorzata Karwatowska: Tak jest. Na przykład hasła: "Wolność to kobieta", "Umiem gotować, zgotuje wam rewolucję" czy przeróżne maski z napisami "Konstytucja", które były wyrazem naszych poglądów politycznych. Ale są maski, które zawierają taką typową symbolikę patriotyczną, na przykład maska z orłem, godłem, symbolem Polski Walczącej i tak dalej.

Bardzo ciekawa jest inna z kategorii - maski okolicznościowe. I myślę, że ich jest najwięcej. Na przykład maska specjalna na uroczystość zawarcia związku małżeńskiego - np. maska dla pana młodego z napisem "Poprosiłem ją o rękę" i dla pani młodej z napisem "Zgodziłam się" lub odpowiednio maski "Jestem jej królem" i "Jestem jego królową". Poza tym jest szereg masek związanych z treściami artystycznymi, zawierających motywy religijne, literackie, i motywy muzyczne, etniczne, filmowe, sportowe, kosmiczne, zwierzęce. I wreszcie są maski z wizerunkami postaci, ludzi wybitnych, piosenkarzy, na przykład Franka Sinatry. Ale także maski ludzi złych, niegodziwych. I to zaskakuje, że na maskach pojawiają się złoczyńcy, mordercy, czarne charaktery, na przykład Hannibal Lecter.

Można powiedzieć, że te rysunki są pełnego rodzaju językiem, tak naprawdę?

Prof. dr hab. Małgorzata Karwatowska: Tak naprawdę jesteśmy coraz bardziej społeczeństwem, które mówi obrazem. Człowiek staje się coraz bardziej homo videns. Z tego człowieka myślącego stał się człowiekiem, który bardzo wiele przyswaja i bardzo wiele pokazuje poprzez obraz. Na przykład bardzo rzadko były maski, które posiadały wyłącznie napis, ale o tym na pewno powie za chwilę Ewa. Natomiast chcę jeszcze dodać: bardzo ważna jest grupa masek, które określiłyśmy mianem subdyrektywnych. Otóż nakłanianie subdyrektywne - to taki rodzaj działania komunikacyjnego, które charakteryzuję się stosunkowo małym stopniem kategoryczności. Jeśli mamy dyrektywny nakaz lub zakaz "masz to zrobić", to za tym idą jakiś sankcje. Jeśli nakłaniam w sposób subdyrektywny, to ja po prostu coś zlecam, coś proponuje, podpowiadam. I na przykład "Nie martw się, bądź szczęśliwy!" - taki napis uznajemy za maskę z optymistycznym przesłaniem, i nazwaliśmy ten typ masek subdyrektywnymi.

Można powiedzieć, że wytworzył nam się nowy rodzaj komunikacji społecznej?

Prof. dr hab. Małgorzata Karwatowska: Można powiedzieć że tak, ponieważ maska mówi do nas obrazem i słowem. A zatem my, mając jakiś napis lub wizerunek na twarzy, ponieważ zasłaniamy maską usta, mówimy, komunikujemy coś. Dlatego jedną z nadrzędnych funkcji maski jest ta funkcja komunikacyjna.

I ktoś by przypuszczał, że one miały nas tylko zabezpieczać przed pandemią.

No właśnie! Powinny nas zabezpieczać przed pandemią, tymczasem okazuje się, że pełnią znacznie więcej funkcji.

Dr hab. Ewa Głażewska, prof. UMCS: Wyróżniłyśmy ciekawą naszym zdaniem kategorię meta-masek, czyli "masek" na masce - to są wizerunki masek, będące zapożyczeniami kulturowymi, oczywiście głównie odnoszą się do popkultury, typu Mona Lisa na maseczce czy maska Darta Vadera, które nosimy na swoich maskach, ale również maski karnawałowe chociażby albo na przykład złota maska grobowa Tutenchamona, która również widnieje na masce. Ja bym powiedziała, że analizujemy złożone labirynty znaczeń masek, to znaczy maskę porównujemy do zwierciadła, w którym możemy przejrzeć własną kulturę w swoim bogactwie. Mam tu na myśli to, że te współczesne maski pandemiczne, czyli tradycyjne, traktować można z jednej strony jako przekaźnik tradycji, i tu mówimy o tej kategorii właśnie masek etnicznych, czy patriotycznych. Ale z drugiej strony, jako istotny nośnik innowacji i odzwierciedlenia zmian społeczno-kulturowych i przemian estetycznych. Jeśli chodzi o te zmiany społeczno-kulturowe w aspekcie bardziej technologicznym, to mamy na przykład maski ledowe, czyli świecące się, wykorzystujące technologie, albo zasilone bluetoothem. Albo na przykład, jeśli chodzi o kategorie estetyczną, to mamy wspomniane remiksy kulturowe, jak rysunek Mony Lisy z twarzą Nicolasa Cage-a. Te remiksy, które pokazują, że tradycyjne dzieła sztuki mogą być wykorzystywane popkulturowo.

Można powiedzieć że nam nowy trend w kulturze się objawił dzięki tym maskom.

Dr hab. Ewa Głażewska, prof. UMCS: Zdecydowanie jest to nowy trend w kulturze, ale ja myślę, że jest to zjawisko, gdzie chodzi o odzwierciedlenie naszych wartości i naszych przemian kulturowych. Dlatego te maski, o których mówimy, dotyczą oczywiście nie tylko naszej kultury, bo na przykład mamy całą kategorię masek związanych z rytuałami przejścia - czyli maski ślubne, ale również maski związane na przykład z bar albo bat micwą, odnoszące się do różnych systemów religijnych. Oczywiście mamy kategorie masek humorystycznych czy prześmiewczych. Tu mogę wspomnieć chociażby o maskach odnoszących się do pastafarianizmu i latającego potwora spaghetti, bo takie wizerunki też mamy.

Czy te maski zagoszczą na dłużej, czy po prostu znikną wraz z pandemią, i każdy będzie trzymał je u siebie jako pamiątkę?

Dr hab. Ewa Głażewska, prof. UMCS: Bardzo ciekawe pytanie. Maski rzeczywiście mogą skończyć w taki sposób jak kończą maski w muzeach etnograficznych, czyli mogą być nawet oderwane od swojego kontekstu kulturowego i od ich nosicieli, ale myślę, że to będzie bardzo ciekawy zbiór artefaktów, który będzie nam towarzyszył długo, choć trzeba przyznać, że maski nie stały się takim elementem naszego życia codziennego, który jest przezroczysty. One nie są czymś, co nosimy jak okulary czy zegarek. W tej chwili są elementem obcym, ale takim, który oswaja nasz lęk przed pandemią.

Prof. dr hab. Małgorzata Karwatowska: Ja myślę że nie jesteśmy w stanie dzisiaj odpowiedzieć jednoznacznie na to ciekawe pytanie, choć podejrzewam, że jednak maski, jeśli nie zostaną na zawsze, to za jakiś czas - gdyby nastąpiła taka potrzeba - one już wrócą. I nie w taki sposób nerwowy jak na początku, kiedy nie chcieliśmy się z nimi porodzić, kiedy potrzebowaliśmy jakiegoś oswojenia tej maski. Stąd ta nadprodukcja, swoista "plaga maskowa". Myślę, że ważne jest to, co powiedział Massimo Leone. On przewidywał, że maska medyczna jest tak głęboko związana z dysforyczną sytuacją pandemii, że wydawało mu się, iż nie przekształci się w modę. Tymczasem analiza masek, którą prezentujemy w naszej książce pokazuje, że tę tezę można poddać w wątpliwość. Maska wybija się dzisiaj na modową niepodległość, stąd to, o czym przed chwilą mówiliśmy, że na przykład kobieta, idąca do ślubu, mężczyzna, idący do ślubu zakładają maski, które stają się elementem stroju.

Opracowanie: