10 Palestyńczyków zginęło, a kilkudziesięciu zostało rannych po tym, jak izraelskie śmigłowce ostrzelały pokojową manifestację w Rafah w Strefie Gazy. Izrael twierdzi, że prowadził operację przeciwko przemytnikom broni.

Palestyńczycy protestowali przeciwko zbrojnej akcji Izraela w Rafah, w tym przeciwko burzeniu ich domów. Tysiącom mieszkańców odcięto też wodę i prąd.

Arabowie mówią, że izraelskie śmigłowce ostrzelały pokojową manifestację. Izrael zaprzecza. Po dokładnym przeanalizowaniu materiału filmowego z masakry w Rafah okazało się, że izraelski helikopter odpalił jedną rakietę, która eksplodowała na pustym terenie, a nie w tłumie Palestyńczyków. Był to strzał ostrzegawczy mający odstraszyć tysiące manifestantów, kierujących się wprost na stanowiska żołnierzy.

Zdaniem wojska wśród demonstrantów byli też uzbrojeni bojówkarze, którzy kryli się za plecami cywilów. Widząc, że tłum idzie dalej, żołnierze oddali serie z ciężkich karabinów maszynowych i wystrzelili 3 pociski czołgowe w ścianę opuszczonego budynku. Przypuszczalnie odłamki jednego z nich przypadkowo trafiły w tłum.