Dwa skłócone narody – Izrael i Palestyna – rozpoczęły marsz do pokoju z tzw. "mapą drogową", wyrysowaną przez Stany Zjednoczone, Unię Europejską, Rosję i ONZ. Ariel Szaron i Mahmud Abbas otrzymali wczoraj egzemplarze planu osiągnięcia trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie.

Ten właśnie schemat nazywany jest mapą drogową. Państwa zachodnie przyjęły ten symboliczny gest z nadzieją, a świat arabski ze sceptycyzmem, a nawet z oskarżeniami, że odsuwa na dalszy plan najtrudniejsze sprawy, np. powrotu palestyńskich uchodźców oraz roli Jerozolimy.

Realizacja trzyetapowej "mapy drogowej" wymagać będzie z pewnością silnego zaangażowania Stanów Zjednoczonych. Bez takiej pomocy nie ma bowiem najmniejszej szansy na przełamania głębokiego kryzysu miedzy Izraelem a Palestyńczykami.

Pierwszy etap planu przewiduje, że Palestyńczycy skończą z terrorem, a Izrael wycofa się ze wszystkich terenów Zachodniego Brzegu, które zajął po rozpoczęciu Intifady. Równocześnie do końca roku ma zostać utworzone państwo palestyńskie w tymczasowych granicach. Ostateczne rozwiązanie konfliktu planowane jest do końca 2005 roku.

Prawdopodobnie Amerykanie zaczną najpierw naciskać na Izrael, by choć trochę rozluźnił blokadę wokół palestyńskich miast. W zamian za to nowy rząd Autonomii będzie musiał wykazać, że naprawdę chce doprowadzić do przerwania terroru.

FOTO: Archiwum RMF

05:50