Niewykluczone, że Izrael będzie zabiegać o wejście do Unii Europejskiej, choć nie uczyni tego w najbliższej przyszłości. Oświadczenie tej treści złożył szef dyplomacji Izraela Silwan Szalom na spotkaniu z członkami Parlamentu Europejskiego w Jerozolimie.

Według izraelskiego resortu spraw zagranicznych wstąpienie tego kraju do UE jest możliwe, ponieważ Izrael i Europa mają podobną gospodarkę i wspólne wartości demokratyczne. Rzecznik izraelskiego MSZ podkreśla jednak, że nie oznacza to, iż już są przygotowywane jakiekolwiek dokumenty w tej sprawie.

Silwan Szalom - szef dyplomacji Izraela - zastrzegł również, że jego kraj dużo więcej łączy ze Stanami Zjednoczonymi, niż z Europą.

Do rozmowy o planach wejścia Izraela do Piętnastki doszło w czasie spotkania grupy parlamentarzystów, prowadzących lobbing na rzecz przyjęcia Izraela do Wspólnoty. Utrzymują oni, że Izrael nie leży wprawdzie w Europie, ale w kontekście kulturowo-ekonomicznym jak najbardziej związany jest ze starym kontynentem.

Włoski członek Parlamentu Europejskiego, Marco Pannella, który przewodzi inicjatywie w tej sprawie, powiedział, że w Parlamencie Europejskim rośnie poparcie dla idei włączenia Izraela do UE, ale cały proces może potrwać nawet 10 lat.

Jednak same kraje UE odnoszą się do tego projektu bez entuzjazmu. Wiadomo bowiem, że Izrael dzieli od Europy nie tylko geografia, ale także głębokie różnice w podejściu do sposobów rozwiązania konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Członkom Unii nie podoba się np., że Izrael mnoży zastrzeżenia do tzw. mapy drogowej - najnowszego bliskowschodniego planu pokojowego, opracowanego przez UE wraz z USA, ONZ i Rosją.

Foto: Archiwum RMF

07:05