Stanisław Łyżwiński kilkadziesiąt minut spędził w windzie gdańskiego szpitala. Z powodu awarii dźwigu byłły poseł Samoobrony został uwięziony wraz z ośmioma osobami - eskortującymi go policjantami i prokuratorem. Po blisko godzinie uwolniła ich ekipa techniczna.

Uwięzienie posła wzbudziło prawdziwą sensację w szpitalu - na zewnątrz windy zgromadził się tłum dziennikarzy, fotoreporterów i operatorów telewizyjnych. Był tam też reporter RMF FM Wojciech Jankowski:

Takiego rozgłosu chciala uniknąć policja, dlatego Łyżwiński był przewożony windą towarową i miał zostać wyprowadzony bocznym wyjściem. Dźwig został jednak przeciążony i zatrzymał się pomiędzy parterem a piwnicą. Posła i eskortę uwolniono po

kilkudziesięciu minutach.

Poseł ma zostać przewieziony do łódzkiej prokuratury, gdzie oficjalnie usłyszy zarzuty w związku z seks-aferą. Śledczy chcą postawić Łyżwińskiemu siedem zarzutów - zgwałcenia jednej z kobiet, podżegania do porwania biznesmena, wielokrotnego doprowadzenia Anety Krawczyk oraz trzech innych kobiet do stosunku seksualnego z nim i innymi mężczyznami, grożąc im utratą pracy w swym biurze poselskim lub strukturach Samoobrony oraz nakłanianie Krawczyk do usunięcia ciąży. Zarzuty obejmują lata 1999-2003. Za najcięższe z nich grozi do 10 lat więzienia.

Zobacz również:

Łyżwiński jest drugim - po byłym łódzkim "baronie" SLD Andrzeju Pęczaku - posłem, wobec którego Sejm zgodził się na aresztowanie.