Kto publicznie pomawia naród polski o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie, podlega karze do trzech lat więzienia – taki zapis znalazł się niespodziewanie w nowelizacji ustawy o IPN.

Ten dość kontrowersyjny i niejasny zapis, gdyby wszedł w życie, mógłby stać się podstawą ściągania Tomasa, Grossa autora książki "Strach" opowiadającej o antysemityzmie Polaków - przyznaje Arkadiusz Mularczyk z PiS, pracujący nad lustracją. Zaczyna się w ostatnich latach jakby zakłamywać historię. Historię II wojny światowej, holokaustu, odpowiedzialności za przestępstwa wojenne i chcemy, aby nie pozostawało to bezkarne - argumentuje.

A wtóruje mu klubowy kolega Tadeusz Cymański. Karać, jak najbardziej karać. Tylko nie wiem, czy tylko do lat 3. To nie jest przypisać konkretnemu człowiekowi nieprawdę i zło. Ale to się przypisuje narodowi.

Problem w tym, że przepis jest tak ogólny, że każda niepochlebna opinia o Polakach w czasie wojny czy socjalizmu może być ścigana przez prokuratora. Co więcej, ścigani mają być obywatele innych państw. A na to trzeba mieć siły i środki. Nie mówiąc już o tym, że taka represyjna polityka na pewno nie poprawi naszego wizerunku w świecie.