Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu odwołała posłankę PiS Joannę Lichocką z funkcji zastępcy przewodniczącego komisji. Wnioskowali o to posłowie opozycji, wskazując na głośne zachowanie Lichockiej z lutego, kiedy to po przegłosowaniu przez Sejm - wbrew opozycji - blisko 2 miliardów złotych dla mediów publicznych posłanka PiS wykonała w kierunku polityków opozycji obraźliwy gest. Na jej odwołaniu zaważyło… zachowanie posłów Prawa i Sprawiedliwości.

Co ciekawe, na posiedzeniu sejmowej komisji, na którym głosowano wniosek o odwołanie Joanny Lichockiej z funkcji zastępcy przewodniczącego, nie pojawiło się dwoje posłów PiS.

W głosowaniu natomiast za odwołaniem Lichockiej opowiedziało się 14 członków komisji: wszyscy z opozycji, 13 było temu przeciwnych, a jeden wstrzymał się od głosu: jak podaje Wirtualna Polska, był to poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Świat.

Politycy PiS zrzucają winę na stopklatkę. "Pan Rafał Trzaskowski tego typu ujęcia także ma"

Odwołanie z funkcji to konsekwencja zachowania Joanny Lichockiej na sali sejmowej w lutym. Sejm przeforsował wówczas wbrew opozycji nowelizację - odrzuconą wcześniej przez Senat - która zakładała przekazanie mediom publicznym rekompensaty w wysokości 1,95 mld złotych w tym roku.

Tuż po tym głosowaniu Joanna Lichocka wykonała w kierunku posłów opozycji znany obraźliwy gest.

Sama posłanka zapewniła teraz po raz kolejny, że nie wykonała wulgarnego gestu, a jedynie przesuwała "energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana".

Przeprosiła tych, którzy poczuli się urażeni wydarzeniami na sali sejmowej, a równocześnie stwierdziła, że przy użyciu stopklatek wprowadza się opinię publiczną w błąd, i zarzuciła Platformie Obywatelskiej uruchomienie "machiny propagandowej".

Jarosław Rzepa z PSL-Kukiz15, prezentując w czasie posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu wniosek o odwołanie Joanny Lichockiej z funkcji wiceprzewodniczącej, podkreślał z kolei, że "nie takich standardów oczekują Polacy i takie zachowania w debacie publicznej nie mogą mieć miejsca".

"Dalsze piastowanie (przez Joannę Lichocką - przyp. RMF) funkcji w Komisji Kultury i Środków Przekazu nie powinno mieć miejsca. Zachowanie podczas obrad Sejmu, w szczególności obraźliwy gest, który wykonała pani poseł Lichocka, nie może pozostać bez odpowiedzi" - mówił.

W obronie Lichockiej stanął europarlamentarzysta PiS Dominik Tarczyński, który przekonywał, że gest Lichockiej "nie miał nic wspólnego z gestem obraźliwym, ale był tylko i wyłącznie klatką z aparatu".

"Przypomnę, że pan Rafał Trzaskowski tego typu ujęcia także ma i wielu polityków różnych opcji takie ujęcia ma, i to nie oznacza, że ten gest miał być obraźliwy" - stwierdził.

Za "manipulację" uznał zestawienie w uzasadnieniu wniosku sprawy chorych onkologicznie - przypomnijmy: w lutym opozycja chciała przekazania głośnych 2 mld złotych na rzecz polskiej onkologii - z decyzjami budżetowymi.

"Przypominam, że to wasza posłanka Joanna Mucha mówiła o tym, że starsi ludzie chodzą do lekarzy, ponieważ się nudzą, są problemem i obciążeniem. Niech pan nie zachowuje się jak hipokryta i cynik, mówiąc o tym, że troszczycie się o los osób chorych onkologicznie, ponieważ ja jestem posłem do Parlamentu Europejskiego z Kielc, gdzie mamy najnowsze Centrum Onkologii w Polsce, które de facto zostało wyposażone za rządów PiS, takich przykładów mogę podać setki" - mówił Tarczyński, zwracając się do Rzepy.

Podkreślał, że gest Lichockiej nie miał nic wspólnego z tym, co opozycja zarzuca posłance - osobie, jak mówił, "oddanej Polsce od lat, oddanej służbie kulturze i mediom".

"Mógłbym wymieniać setki przykładów waszej hipokryzji, waszego zakłamania i tego, jakimi cynikami jesteście, ale zakończę słowami klasyka, marszałka Niesiołowskiego: ‘Jak sobie wygracie, to sobie wszystko przegłosujecie’. Nie będzie dyktatury mniejszości, demokracja polega na tym, że rządy sprawuje większość" - podkreślił Dominik Tarczyński.

Zimoch: "Najsmutniejsze jest to, w jaki sposób posłanka Lichocka tłumaczyła się z tego, co zrobiła"

Tomasz Zimoch z Koalicji Obywatelskiej zaznaczył z kolei, że gest pokazany przez Joannę Lichocką na sali plenarnej był "niegodny posła, ale najsmutniejsze jest to, w jaki sposób posłanka Lichocka tłumaczyła się z tego, co zrobiła".

Stwierdził również, że dziwi się, że Lichocka nie zrezygnowała do tej pory z funkcji wiceprzewodniczącej.

"To by było najlepsze, najrozsądniejsze załatwienie całej tej sprawy" - podsumował Tomasz Zimoch.