Jeden las zniszczony przez dwa żywioły. W lipcu tego roku nawałnica powaliła prawie 2 tysiące ha lasu w rejonie Kuźni Raciborskiej. To ten sam obszar, gdzie dokładnie 25 lat temu zaczął się największy pożar lasu w Europie. To, czego wtedy nie strawił ogień, teraz powalił wiatr.


Było wtedy bardzo sucho. Przez wiele dni nie spadła ani jedna kropla deszczu - wspomina dziś pani Róża z Dziergowic, które graniczą z Solarnią. To w tym rejonie równo 25 lat temu zaczął się największy pożar leśny w Europie. Ogień strawił wówczas ponad 9 tysięcy hektarów lasu. Pożar zaczął się w rejonie torów, kiedy spod  zablokowanych kół przejeżdżającego pociągu zaczęły wydobywać się iskry. Siła żywiołu była niespotykana. W szczytowym momencie pożar momentami powiększał się o ponad 10 ha na minutę.

Najgorsza była chwila, kiedy dowiedzieliśmy się, że zginęło dwóch strażaków. Strach i przerażenie wtedy stały się realne. Obu ogień odciął drogę. Jeden próbował uciekać w las, ale nie dał rady się przedrzeć, a drugi ukrył się w samochodzie strażackim. Niestety, auto spłonęło - wspomina dziś Wiktor Jelocha z nadleśnictwa Rudy Raciborskie.

Tam, gdzie zginęli strażacy najpierw stanął brzozowy krzyż, a teraz stoi niewielki pomnik.


300 mln zł strat

30 sierpnia pierwszy raz udało się powstrzymać rozprzestrzenianie się ognia. Akcja dogaszania trwała do 20 września. Las spłonął doszczętnie. Pożar w linii prostej miał 36 km długości. Straty wyniosły około 300 mln złotych. W akcji gaśniczej wzięło udział ponad 10 tysięcy osób: strażaków, żołnierzy, policjantów, leśników. Na miejsce ściągnięto wozy strażackie i sprzęt z 30 województw. Do szpitali trafiło 50 osób, a około 2 tysięcy miało lekkie obrażenia, które na miejscu zaopatrywali lekarze z pogotowia ratunkowego.

25 lat po pożarze w tym miejscu rośnie już młody las. Na części dawnego pożarzyska jest lotnisko dla samolotów gaśniczych i śmigłowców, a tuż obok pasa startowego stoją gigantyczne zbiorniki na wodę. W tym rejonie wybudowano też wysokie wieże obserwacyjne, a leśne drogi są tam bardzo szerokie, utwardzone i odpowiednio oznakowane. Wszystko to po to, aby w razie ewentualnej akcji ratowniczej wozy strażackie mogły jak najszybciej docierać w głąb lasu.


"Teraz te miejsca wyglądają, jak z horroru"

Równo 25 lat później zagrożenie przyszło z zupełnie innej strony.

Na początku lipca powstały tu dwie trąby powietrzne. Jedna poszła na Landzmierz, a druga w stronę Kuźni Raciborskiej - mówi mieszkanka Dziergowic, w rejonie których 25 lat temu zaczął się pożar.

To było kilkanaście minut żywiołu. Teraz te miejsca wyglądają, jak z horroru: powalone drzewa, połamane pnie i gałęzie, stosy igliwia, korzenie przewróconych drzew wznoszące się nad ziemią - mówi Wiktor Jelocha z nadleśnictwa Rudy Raciborskie.

"Natura napisała własną puentę do naszej 25-letniej walki o las"

Lipcowy żywioł zniszczył prawie 2 tysiące ha lasu. Starty są wielomilionowe. Porządkowanie tego terenu może potrwać nawet do końca przyszłego roku. W wielu miejscach nadal jest na tyle niebezpiecznie, że obowiązuje tam zakaz wstępu do lasu. Informują o tym specjalne tablice.

Niestety, natura napisała własną puentę do naszej 25-letniej walki o las w tym miejscu - mówi Wiesław Kucharski, szef Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach. To, czego nie strawił ogień, w leśnictwach Nędza, Solarnia i Szymocice spustoszył huraganowy wiatr - dodaje.  


(mn)