42-letni górnik-kombajnista zginął w kopalni węgla kamiennego "Rydułtowy-Anna" w Rydułtowach na Śląsku. Mężczyzna został przygnieciony bryłami węgla.To trzeci w tym roku śmiertelny wypadek w kopalniach węgla kamiennego i siódmy w całym polskim górnictwie.

Jak poinformowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego Edyta Tomaszewska, do wypadku doszło ponad 1060 metrów pod ziemią, podczas eksploatacji węgla przy ścianie wydobywczej. Przysypany górnik doznał rozległych obrażeń ciała, doszło do

uszkodzenia wielu narządów. Zmarł w szpitalu kilka godzin po wypadku. Osierocił dwoje dzieci.

Do wypadku doszło w tzw. ruchu "Rydułtowy" - jednej z dwóch części kopalni, powstałej kilka lat temu z odrębnych zakładów "Rydułtowy" i "Anna". W ostatnich miesiącach w kopalni zamknięto niektóre ściany wydobywcze po silnych wstrząsach górotworu. Zakładowi groziło nawet zamknięcie ze względów bezpieczeństwa.

Z ustaleń WUG wynika, że w poniedziałek nie odnotowano w kopalni żadnego wstrząsu. Przyczyny odspojenia się brył węgla od ociosu musiały być inne. Jedną z możliwych hipotez jest naturalne w górnictwie tzw. odprężenie górotworu. Czy tak było - wyjaśni prowadzone postępowanie.

W ubiegłym roku w polskim górnictwie zginęło 48 osób, z czego 44 w kopalniach węgla kamiennego. W tym roku, jak dotąd, więcej wypadków niż w kopalniach węgla było w górnictwie rud miedzi. Zginęło tam czterech górników, a w górnictwie węgla kamiennego - wraz z poniedziałkową ofiarą - trzech.

W tym roku górnicy zginęli wcześniej w kopalniach "Rudna" i "Polkowice-Sieroszowice" w zagłębiu miedziowym oraz w zakładach "Mysłowice-Wesoła" i "Marcel" na Śląsku.