Albo podwyżki, albo strajk pod ziemią - grożą górnicy protestujący w kopalni "Budryk" w Ornontowicach. Teraz w urzędzie gminy trwają negocjacje pracowników kopalni z prezesem Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Górnicy domagają się około siedmiuset złotych podwyżki. Chcą zarabiać tyle samo, co górnicy jastrzębskiego holdingu, do którego kopalnia "Budryk" ma zostać włączona.

Jeżeli się nie uda, to będziemy strajkować aż do skutku, na dole, w strajku okupacyjnym - zapowiada Grzegorz Bednarski, jeden z przywódców strajku w rozmowie z reporterem RMF FM Marcinem Buczkiem.

Jerzy Markowski, mediator w tym sporze, liczy jednak na pozytywne rozwiązanie:

Od stycznia „Budryk” będzie należał do tej spółki, dlatego górnicy chcą przede wszystkim wyrównania zarobków z pensjami innych górników zatrudnionych w tym holdingu. Postulat górników oznacza w praktyce podwyżki średnio o 700 złotych.

Na ustępstwa górników liczyć nie należy. Jeden z przywódców strajkujących powiedział reporterowi RMF FM wprost: Tylko jak będzie zgoda na podwyżkę, przerwiemy strajk.

Brama do kopalni wciąż jest zamknięta. Na terenie zakładu przebywa kilkuset górników. Pod ziemię zjeżdżają tylko ci, którzy zajmują się podziemnymi zabezpieczeniami.