Polski kapitan Andrzej Lasota w lipcu 2019 roku trafił wraz z całą załogą statku UBC Savannah do meksykańskiego aresztu. Powód: ukryte w ładowniach podejrzane pakunki, o których sam zawiadomił policję. Okazało się, że znajdowało się w nich ponad 200 kg kokainy. Meksykańscy śledczy uznali, że za przemyt odpowiadają pracujący na statku, a dowodzący nim Polak musiał wiedzieć o przemycie. Wiosną, po ponad półtorarocznym pobycie w meksykańskim więzieniu, sąd uznał go jednak niewinnym. Kapitan mógł wrócić do Polski, ale nie oznaczało to wcale końca jego kłopotów.

Od wyroku sądu pierwszej instancji odwołali się prokuratorzy, którzy oskarżali naszego rodaka o wprowadzenie na terytorium Meksyku znacznej ilości narkotyków. Śledczy usiłowali ponownie udowodnić stawianą od początku procesu tezę, mimo braku konkretnych dowodów i bardzo skutecznej linii obrony jaką podczas procesu przedstawił polski kapitan. W jego sprawie wiosną przed meksykańskim sądem zeznawali m.in. biegli z zakresu międzynarodowego prawa morskiego, którzy nie mieli wątpliwości co do tego, że dowodzący masowcem UBC Savannah zachował się w pełni zgodnie z procedurą.

O szczegółach po ostatniej rozprawie, po której zapadł wyrok uniewinniający pisaliśmy tu>>>

Pod koniec sierpnia sąd apelacyjny, który rozpatrywał odwołanie oskarżycieli publicznych, utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji, potwierdzając tym samym, że kapitan Andrzej Lasota jest niewinny przemytu, został o niego niesłusznie oskarżony i niesłusznie spędził ponad półtora roku w areszcie i więzieniu.

Co dalej ze statkiem?

Zdecydowanie bardziej skomplikowana wydaje się sytuacja statku UBC Savannah, którym dowodził kapitan Lasota. W załodze było też dwóch innych Polaków oraz 19 Filipińczyków.

Meksykańscy śledczy uznali, że masowiec jest narzędziem przestępstwa i nie zmieniają zdania mimo wyroku sądu. Co więcej, sąd pierwszej instancji nakazał właścicielowi statku, firmie Savannah Shipping Ltd. Zwrócenie się do biura prokuratora generalnego z prośbą o oddanie UBC Savannah właścicielowi. Statek wciąż pozostaje na redzie portu w Altamirze, na kotwicy. Stacjonuje na nim załoga szkieletowa wysłana na miejsce przez firmę. Statek pozostaje jednak aresztowany zgodnie z przepisami art. 229 meksykańskiego Krajowego Kodeksu Postępowania Karnego. Jest to kwestia niepokojąca, która jest kwestionowana, ponieważ Prokuratura  broni stanowiska, że areszt może trwać tak długo, jak długo trwa dochodzenie lub tak długo, jak długo przestępstwo ulega przedawnieniu, co może trwać nawet 24 lata. - wyjaśnia w rozmowie z RMF FM kpt. Piotr Rusinek z firmy, która zatrudniała kapitana i załogę.


W sprawie wydania statku jego właściciele prowadzili też bezpośrednie rozmowy z przedstawicielami Biura Prokuratora Generalnego, po których złożyli formalne wnioski o wydanie statku. Te zostały jednak odrzucone. Przedstawiciele meksykańskiej prokuratury sami przyznali z resztą, że nie dysponują odpowiednią wiedzą i nie mają też możliwości powołania ekspertów, którzy mogliby ocenić dokumenty złożone przez właściciela statku. Firma w swoich wnioskach zabiegała o zaniechanie dochodzenia względem właścicieli statku (Savannah Shipping nie postawiono żadnych zarzutów, ani nie oskarżono o żadne przestępstwo). Śledczy przyznali też, że sprawę komplikuje postępowanie prowadzone przez EOP - Office of National Drug Control Policy w sprawie statku, którego część kompetencji w ostatnim czasie podważył meksykański Sąd Najwyższy. 

SN Meksyku orzekł ostatnio, że kilka przepisów ustawy o EOP jest sprzecznych z konstytucyjnymi zasadami prawa i dlatego nakazał Kongresowi Meksykańskiemu ich zmianę. Niestety, aby zmiany weszły w życie, muszą jeszcze przejść przez niezbędny proces legislacyjny w meksykańskim Kongresie. Ten proces legislacyjny rozpocznie się po doręczeniu wyroku do Kongresu, co jest procesem dość czasochłonnym, który nie został jeszcze zakończony i ze względów politycznych uważamy, że nie zakończy się najwcześniej w czerwcu 2022 roku.  W międzyczasie wydział EOP będzie starał się wszcząć jak najwięcej postępowań sądowych z zakresu do których można zaliczyć tę sprawę. - precyzuje kpt. Rusinek.

W ocenie właścicieli statku oraz kilku ekspertów morskich, z którymi konsultowaliśmy obecną sytuację masowca - w sprawie przetrzymywania UBC Savannah nie chodzi wcale o rzeczywiste zwalczanie przestępczości, ale o chęć konfiskaty statku, wartego miliony dolarów. Śledczy mogliby wówczas ogłosić, że przejęli mienie, będące potencjalnym źródłem przestępstwa, a jego wartość mogłaby zasilić budżet państwa. Takiego zamiaru nie krył z resztą w swoim wystąpieniu na początku procesu kapitana Lasoty, w marcu 2021 roku przedstawiciel prokuratury. 

Opracowanie: