Dolnośląscy inspektorzy ITD zostali poproszeni o skontrolowanie autobusu, którym dzieci z jednej z legnickich szkół miały jechać na wycieczkę. Gdy przyjechali na miejsce, byli mocno zaskoczeni - okazało się bowiem, że czekający na uczniów pojazd... nie miał przednich kół.

Inspektorzy z Dolnośląskiego Inspektoratu Transportu Drogowego zjawili się na miejscu, z którego miała wyjeżdżać wycieczka do Wałbrzycha, przed godziną planowanego odjazdu autobusu. To, co zastali na miejscu, zaskoczyło nie tylko ich, ale i samych nauczycieli i ich podopiecznych. Okazało się, że podstawiony pod szkołę pojazd nie miał ani przednich kół, ani części drążków kierowniczych. Przednia część maszyny opierała się na drewnianych klockach.

Przepytywany przez nich kierowca tłumaczył się, że po dowiezieniu innej grupy dzieci do szkoły, dokonywał w pojeździe wymiany wspomagania kolumny kierowniczej. Stąd chwilowy brak kół.

Chwilę później oznajmił jednak, że dzieci pojadą na wycieczkę autobusem, który stał zaparkowany na pobliskiej ulicy. Okazało się jednak, że kierowca drugiego pojazdu nie dysponował żadnymi dokumentami uprawniającymi do wykonywania tego typu przewozów, w tym m.in. wypisem z licencji. Ponadto kontrola stanu technicznego maszyny wykazała poważne usterki. Autobus miał nie tylko niesprawne hamulce i różne opony, ale też... plastikową wanienkę zamontowaną w miejscu, w którym wyciekał kapiący z silnika olej.

Wycieczka - rzecz jasna - nie doszła do skutku.