Na dwie godziny zamknięto pracownie rentgenowskie w całej Polsce. W ten sposób zastrajkowali technicy radiolodzy. Protestowali przeciwko pogarszającej się sytuacji w służbie zdrowia i komercyjnym planom Ministerstwa Zdrowia. To druga taka akcja radiologów w ostatnich tygodniach.

Za rok może okazać się, że wiele szpitali ogłosi upadłość - przestrzega Mirosław Abramowicz ze szpitala wojewódzkiego im Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Lublinie:

Protestujący domagają się też poprawy warunków pracy, bo starzejący się sprzęt RTG grozi w każdej chwili awarią, której skutki trudno przewidzieć. Normy Unii Europejskiej przewidują wymianę sprzętu rentgenowskiego co 10 lat. Tymczasem aparat, który oglądał lubelski reporter RMF ma 18 lat, produkowany był jeszcze w NRD i dalej jest używany.

Przy pomocy tego sprzętu nie można dobrze zdiagnozować pacjenta, wzrasta też ryzyko wylania się płynu chłodzącego dla lampy rentgenowskiej. Awaria lampy rentgenowskiej to już jest taki mały wybuch jądrowy. Może do tego dojść - mówi Abramowicz. Jak dodaje, za pracę w szczególnych warunkach – jak to się określa – nie dostaje żadnych dodatków. Dziś nowy aparat rentgenowski kosztuje ok. 3-4 milionów złotych.

22:20