Lada dzień w warszawskim szpitalu przy Banacha może zabraknąć miejsca. Chorzy leżą już na korytarzach, a i tam niebawem mogą się nie pomieścić. Taka sytuacja to nie tylko efekt wzmożonych zachorowań na grypę.

Tłok w tym szpitalu to od jakiegoś czasu codzienność – powiedział reporterowi RMF FM profesor Jacek Muszyński: Codziennie jest około 10 dostawek. Chorzy leżą na podłodze, albo na kozetkach, z których się spada. Tak nie można, ale to nie ja o tym decyduję. To są pacjenci z różnymi schorzeniami. Mimo, że jest to klinika diabetologii i gastroenterologii w najcięższych stanach. To są ludzie starzy. Reporter RMF FM Marek Smółka rozmawiał z pacjentami szpitala:

Rzeczniczka szpitala twierdzi, że taka sytuacja wynika po prostu ze złej organizacji ochrony zdrowia w Warszawie.