Przyleciał, mówił coś o pomocy, odpowiedział na parę pytań dziennikarzy, ale z ludźmi już nie chciał rozmawiać – wicepremier Ludwik Dorn odwiedził Dolny Śląsk. Region, wg szefa MSWiA, dotknięty podtopieniami, a nie powodzią.

Ludwik Dorn z 2,5-godzinnym opóźnieniem wylądował wczoraj w Piechowicach koło Jeleniej Góry. Ta miejscowość została najbardziej zniszczona przez wielką wodę. Mimo obejrzenia strat nie zmienił zdania i wciąż mówił o „lokalnych podtopieniach”. Z punktu widzenia ludzi, którym zalało dom, czy którym zalało gospodarstwo, to czy ich zalało w wyniku powodzi wielkoobszarowej, czy lokalnego podtopienia – to wszystko jedno. Natomiast kiedy patrzymy na skalę zjawiska, to są lokalne podtopienia - stwierdził wicepremier.

Gdy zaczęły się konkretne pytania od mieszkańców - np. kobiety, która wraz z mężem i 3 dzieci ma zamieszkać w jednym pokoju - Ludwik Dorn szybko odszedł. Ludzie skarżyli się, że niczego konkretnego z ust szefa MSWiA nie usłyszeli. To jest obłęd, że takie rzeczy robi człowiek z urzędu; to nieporozumienie; przyjechał, by tylko oczy zamydlić, że po prostu był.

Jedyny konkret wczorajszej wizyty wicepremiera to zadeklarowana pomoc finansowa. Na zasiłki powodziowe jest w kasie 3,5 miliona złotych. Każdy poszkodowany ma dostać 6 tysięcy, już teraz wniosków jest ponad 700. Jak łatwo obliczyć, na wypłaty brakuje 700 tysięcy złotych.

W samych tylko Piechowicach straty oszacowano na ponad 20 milionów złotych. A koszty te mogą być znacznie wyższe… Posłuchaj relacji reportera RMF FM Witolda Odrobiny:

Minister zmienił zdanie i zainteresował się losem powodzian dopiero po interwencji RMF FM. Wówczas w oficjalnym komunikacie MSWiA przyznało także, że są to powodzianie, a nie tylko ludzie dotknięci „lokalnymi podtopieniami”. Jak widać jednak, sam wicepremier nie zmieniał zdania i podtrzymuje wersję o "podtopieniach".

Kilka godzin wcześniej także rzecznik Ludwika Dorna mówił: To, czy jest to powódź, czy są to podtopienia, jest oczywiście kwestią interpretacji. Naszym zdaniem, według informacji obiektywnych, które otrzymujemy, są to podtopienia.

Co więcej, nie widział nawet potrzeby, by problemami Dolnego Śląska zawracać głowę wicepremierowi: