Doniesienia dziennika "Rzeczpospolita" kwestionujące prawdziwość oświadczeń o pobycie w szpitalu Jana Kulczyka budzą niepokój - uważa wiceszef komisji śledczej ds. PKN Orlen.

Zdaniem Wassermanna, Kulczyk powinien stawić się w wyznaczonym przez komisję śledczą terminie - 9 listopada - na przesłuchaniu.

Brak wiarygodnych dowodów o chorobie Jana Kulczyka i konieczności leczenia w Stanach Zjednoczonych rodzi naturalne w takiej sytuacji spekulacje i podejrzenia, że chce uniknąć składania zeznań przed komisją, a co najmniej odwlec je - podkreślił Wassermann.

Dzisiejsza "Rzeczpospolita" w publikacji pt. "Wszyscy szukają Kulczyka" napisała, że nieprawdą jest jakoby Kulczyk leżał chory w szpitalu w USA, a dziennikarzom gazety udało się nieoficjalnie ustalić, że dokument przedstawiony wczoraj komisji śledczej przez Jana Wagę - współpracownika Kulczyka - nie jest zaświadczeniem o pobycie Kulczyka w szpitalu.

Według dziennika jest to jedynie zalecenie lekarza, by Kulczyk położył się w szpitalu i unikał pobytu w środowisku wywołującym stres.

Dziennikarze gazety zadzwonili do szpitala, w którym rzekomo miał przebywać Kulczyk, ale okazało się już go tam nie ma. W czwartek został wypisany - poinformowano nas w rejestracji Miami Heart Institute - pisze "Rzeczypospolita".

Wassermann uważa, że zwlekanie ze składaniem zeznań przed komisją śledczą dałoby Kulczykowi możliwość zapoznania się z zeznaniami innych istotnych świadków jak: Gromosław Czempiński, Wiesław Kaczmarek, Andrzej Kuna czy Aleksander Żagiel. Może to pozwolić mu na przyjęcie odpowiedniej taktyki - podkreśla poseł PiS.

Jego zdaniem odwlekanie przesłuchania bez racjonalnych i przekonywujących dowodów, może uzasadnić tezę o zamiarze uniknięcia odpowiedzialności. Wassermann nie wyklucza jednocześnie, że pan Kulczyk jest rzeczywiście chory i wymaga hospitalizacji, ale fakt choroby w świetle polskiej procedury karnej musi być w odpowiedni sposób udokumentowany.