Włodzimierz Cimoszewicz ma już pięć opinii dt. możliwości przesłuchania go przed sejmową komisją śledczą sporządzonych przez wybitnych - jak mówi - autorytetów prawnych. Sęk w tym, że śledczy uznać tych ekspertyz nie chcą.

Włodzimierz Cimoszewicz – jak twierdzi – chce słuchać Prezydium Sejmu i jak najszybciej rozstrzygnąć sprawę legalności działań swoich i komisji. Te ekspertyzy wszystkie są jednoznaczne. Pochodzą od wybitnych znawców prawa - mówi Cimoszewicz. Przedstawię je Prezydium i Prezydium będzie musiało wyciągnąć wnioski. Jeśli komisja złamała prawo, to znaczy, że jej decyzje nie mogą mieć skutków prawnych - dodaje.

Konstanty Miodowicz z orlenowskiej komisji śledczej proponuje jednak postąpić z ekspertyzami nietuzinkowo. Wziąć do jednej ręki, a drugą otworzyć kosz i tam te ekspertyzy ulokować. Funta kłaków nie są one warte - podkreśla. Zdaniem posła wszystkie ekspertyzy marszałka pisały osoby wcześniej poinstruowane, jaka ma być ich konkluzja. Miodowicz mówi wprost - Nie wierzmy w nie.

Prezydium Sejmu ma się zająć sprawą w najbliższą środę lub czwartek.

Dodajmy, że z prac w sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen sam zrezygnował Andrzej Celiński. Poinformował o tym listownie marszałka Sejmu - Włodzimierza Cimoszewicza, zaznaczając, że nie zamierza dłużej legitymizować swoją obecnością bezprawnych decyzji komisji.