Sprawa Iraku zdominowała pierwszą oficjalną konferencję prasową nowego prezydenta USA. George Bush junior potwierdził, że Stany Zjednoczone będą prowadzić zdecydowaną politykę wobec Saddama Husajna. Bush zapowiedział też, że Waszyngton nie zamierza tolerować pomocy Chin dla Iraku w odbudowie systemu obrony przeciwlotniczej.

W kwestii Iraku...

Bez wątpienia prezydent Bush może uchodzić za stanowczego w polityce zagranicznej. Podkreślił on, że ostatnie bombardowania Iraku mają być czytelnym sygnałem dla Saddam Husajna, że Ameryka pozostanie zaangażowana w tym regionie. Ewentualne próby budowy broni masowego rażenia będą się wiązały z poważnymi konsekwencjami dla Bagdadu a sąsiedzi Iraku nie będą pozostawieni sami sobie w obliczu ewentualnego zagrożenia. Prezydent nie oskarżył Pekinu wprost o dozbrajanie Husajna, zwrócił tylko na wszelki wypadek uwagę, że Amerykanie są na tym punkcie szczególnie wrażliwi. Bush junior oświadczył też wczoraj, że cieszą go ostatnie rosyjskie propozycje budowy europejskiego systemu obrony antyrakietowej, gdyż oznacza to zmianę stanowiska Moskwy, która teraz zdaje się rozumieć, że taka obrona może być potrzebna. Prezydent Bush długo nie decydował się na oficjalną konferencję prasową. Dlatego nie uniknął cierpkich uwag. Obficie posługiwał się notatkami. Nie uniknął kilku wpadek zwłaszcza gdy nie radził sobie z pytaniem o europejskie propozycje budowy sił zbrojnych niezależnych od NATO i kiedy podkreślił konieczność zwalczania plantacji kakao zamiast koki w Kolumbii.

A najbiższa przyszłość?

We wstępnym wystąpieniu Bush przedstawił swoje plany na najbliższe dni - zamierza w przyszłym tygodniu przesłać budżet do Kongresu, w którym - jak podkreślił - proponuje zwiększyć nakłady na oświatę na rekordową skalę, bo o 11 procent. "Edukacja to mój najwyższy priorytet" - podkreślił prezydent. Proszony kilkakrotnie o komentarz do skandali z ułaskawieniami podpisanymi przez byłego prezydenta Billa Clintona, Bush ponownie zaznaczył, że nie chce rozdmuchiwać tej sprawy i wykorzystywać jej dla celów politycznych. "Czas iść naprzód. Mam zbyt wiele do roboty" - powiedział prezydent w odpowiedzi na nalegania reporterów, dodając, że pragnie tylko, aby Ministerstwo Sprawiedliwości, badając tę kontrowersję, "nie postępowało w sposób polityczny".

foto EPA

08:55