Rząd, przestawiając w Sejmie informacje w związku z „sprawą starachowicką”, nie ujawnił żadnych ważnych szczegółów, ani tym bardziej nie przyznał się do popełnienia jakiś błędów. Co więcej, Leszek Miller sugerował m.in. powiązania polityków opozycji z mafią...

Najistotniejszymi pytaniami oprócz tego, kto był w MSWiA źródłem przecieku, wydają się te zadawane dziś podczas sejmowej debaty przez Jana Rokitę. To właśnie dociekania posła Platformy Obywatelskiej sprowokowały „stronę rządową” do wymieniania grzechów opozycji. Premier podczas swego wystąpienia zasugerował, iż PO ma powiązania z mafią. Powołał się przy tym na artykuł o zeznaniach "Masy". Tak zatem Miller przeprowadził atak, ale na pytania Rokity nie odpowiedział.

A poseł Po dociekał m.in. :Jak to jest możliwe, że struktura organizacyjna w dużym mieście, jakim są Starachowice, rządzącej partii staje się strukturą uczestniczącą w handlu bronią, narkotykami, w kradzieżach samochodów, haraczach.

Zobacz również:

Jak to jest możliwe - dopytywał ministra Janika Rokita - że o takiej sprawie, gdzie poseł SLD uprzedza gang przestępczy o możliwych aresztowaniach premier dowiaduje się 3 miesiące później?

I co więcej, dlaczego MSW i prokuratura, które znały sprawę przecieku od marca, działały tak ślamazarnie? Stanowczo zareagowały dopiero po opublikowaniu jej w mediach. Co się stało takiego, że to, co przez 3,5 miesiąca jest niemożliwe, przez 6 dni jest możliwe?

Odpowiedzi poseł Rokita udzielił sobie sam. Inaczej się działa, jak coś jest napisane w gazetach, a inaczej jak tego nie ma. I to jest problem całego rządu.

Rzeczywiście, że jest to problem całego rządu w pełni udowodniły najpierw sprawa Rywina, teraz Jagiełły...

21:55