Policja poszukuje sprawców ostrzelania podkrakowskiego domu Janusza K., pseudonim "Bokserek" - mężczyzny powiązanego ze środowiskiem pseudokibiców, skazywanego w przeszłości za wymuszenia i rozboje. Jego dom został wczoraj ostrzelany z broni maszynowej. Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM Marek Wiosło, "Bokserek" odmawia współpracy z policją.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w piątkowe popołudnie w jednej z miejscowości pod Krakowem.

Według relacji świadków, dom "Bokserka" został dwukrotnie ostrzelany z przejeżdżającego samochodu. Nieznani sprawcy mieli użyć broni maszynowej.

Nikt w ataku nie ucierpiał.

Jak ustalił dziennikarz RMF FM Marek Wiosło, w ścianie budynku śledczy odkryli kilkanaście dziur po kulach, ostrzelane zostały także okna i drzwi.

Funkcjonariusze zabezpieczyli ślady i nagrania z zainstalowanego w pobliżu monitoringu.

Jak twierdzą śledczy: śmiertelnie groźny incydent był prawdopodobnie elementem gangsterskich porachunków.

Janusz K. jest doskonale znany policji: na koncie ma wyroki za wymuszenia i rozboje.

W sprawie ostrzelania swego domu "Bokserek" - jak nieoficjalnie dowiedział się Marek Wiosło - odmawia współpracy z policją.

"Wywabił na zewnątrz Janusza K. i wystrzelił w jego kierunku serię z karabinu maszynowego"

O swoich ustaleniach ws. szczegółów tych dramatycznych wydarzeń poinformował w piątek wieczorem portal TVN24.

Według niego, tego dnia około godziny 14:20 przed podkrakowskim domem "Bokserka" pojawił się "mężczyzna w średnim wieku", który "wywabił na zewnątrz Janusza K. i wystrzelił w jego kierunku serię z karabinu maszynowego".

"Bokserek" miał uniknąć kul, a pociski uszkodzić jedynie drzwi i okna domu. W ataku nie ucierpieli również obecni w domu krewni Janusza K.

Jak relacjonuje dalej TVN24: Strzelec uciekł z miejsca zdarzenia, ale po kilku minutach przed domem pojawił się srebrny samochód, z którego oddano kolejną serię w kierunku domu Janusza K. Tym razem kule również nie sięgnęły celu.

Według portalu, był to kolejny już zamach na życie "Bokserka".

St. sierż. Mateusz Drwal z zespołu prasowego małopolskiej policji w rozmowie z Polską Agencją Prasową potwierdził jedynie, że "doszło do zdarzenia o charakterze kryminalnym". Żadnych szczegółów nie ujawnił.