​"Bardzo potrzebujemy sprawiedliwości i będziemy jej szukać" - powiedziała siostra 37-letniej Agnieszki, która zmarła we wtorek w częstochowskim szpitalu. Bliźniaczka odczytała krótkie oświadczenie, a nagranie opublikowano na profilu Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.



"Nazywam się Wioletta Paciepnik. Jestem siostrą bliźniaczką zmarłej Agnieszki z Częstochowy" - słyszymy na początku nagrania wideo z oświadczeniem kobiety. Siostra zmarłej opisała ostatnie dni życia 37-letniej Agnieszki.

"Błagał lekarzy, by ratowali mu żonę, nawet kosztem ciąży"

"Moja siostra zmarła w szpitalu po ponad miesięcznym pobycie tam. Była w ciąży bliźniaczej. Kiedy w grudniu jeden płód obumarł, mąż Agnieszki (a mój szwagier) błagał lekarzy, by ratowali mu żonę, nawet kosztem ciąży. Agnieszka nosiła tydzień martwy płód. Aż obumarł drugi. Oba wydobyto po dwóch dniach od ich zgonu" - mówi Wioletta Paciepnik.

Jak podkreśliła, jej siostra "cały ten czas bardzo źle się czuła". Kobieta miała stan zapalny w organizmie.

Bliźniaczka zmarłej poinformowała, że rodzina złożyła skargę do Rzecznika Praw Pacjenta i zawiadomienie do prokuratury. "Chcemy uczcić pamięć mojej ukochanej siostry i ochronić inne kobiety w Polsce od podobnego losu" - powiedziała Wioletta Paciepnik.

Sprawę rozpoczęła częstochowska prokuratura

Najpierw śledztwo wszczęła Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Sprawa dotyczy śmierci 37-letniej kobiety, która ponad miesiąc temu w bliźniaczej ciąży trafiła do szpitala. Straciła ciążę, a później jej stan się pogorszył. Wczoraj zmarła. W mediach społecznościowych rodzina opublikowała oświadczenie, w którym za śmierć 37-latki obarcza medyków.

Według bliskich, kiedy pani Agnieszka 21 grudnia trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. NMP w Częstochowie, skarżyła się na bóle brzucha i wymioty. Dwa dni później obumarł jeden z płodów, ale nie rozwiązano ciąży. Rodzina twierdzi, że lekarze czekali na śmierć drugiego bliźniaka. Doszło do tego sześć dni później, a dopiero po kolejnych dwóch dniach ciążę usunięto.

"Apelujemy o sprawiedliwość i zadośćuczynienie za śmierć naszej zmarłej żony, mamy, siostry i przyjaciółki. To kolejny dowód na to, że panujące rządy mają krew na rękach. Ponownie zginęła ciężarna, niewinna, młoda kobieta, matka i żona, osieracając trójkę dzieci, które nie doczekały się powrotu Mamy do domu. Chciała żyć, nikt nie spodziewał się takiej eskalacji spraw. Kto jest w tym momencie podmiotem karnym? Kto odpowiada za tę krzywdę? Szpital? Trybunał Konstytucyjny? Posłowie głosujący za Ustawą antyaborcyjną w Polsce?" - to część apelu rodziny zamieszczonego w mediach społecznościowych.

Z jego treści wynika, że pani Agnieszka była w pierwszym trymestrze bliźniaczej ciąży. Po obumarciu obu płodów i usunięciu ciąży stan kobiety miał się pogarszać, trafiła na neurologię, a kilka dni temu została przetransportowana do szpitala w Blachowni.

W czwartek śledztwo przejęła prokuratura z Katowic

Jak informuje reporterka RMF FM Anna Kropaczek, Prokuratura Regionalna w Katowicach przejęła od Prokuratury Okręgowej w Częstochowie śledztwo w sprawie śmierci 37-letniej Agnieszki. W katowickiej prokuraturze działa wydział zajmujący się błędami medycznymi. Prowadzi on także m.in. sprawę zmarłej ciężarnej Izabeli z Pszczyny. Informację o przekazaniu postępowania do Katowic potwierdziła Prokuratura Okręgowa w Częstochowie.

Wszczęte wczoraj przez częstochowskich śledczych śledztwo dotyczy narażenia 37-latki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego spowodowania jej śmierci. Dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego wydała wczoraj oświadczenie, w którym stwierdza, że personel placówki podjął "wszystkie możliwe i wymagane działania, które miały na celu ratowanie życia dzieci oraz pacjentki".



Opracowanie: