Będzie ponowny proces policjantów, którzy 9 lat temu, zatrzymując samochód w Poznaniu zabili niewinną osobę, a drugą ciężko ranili. Sąd Najwyższy uchylił wyrok uniewinniający czterech funkcjonariuszy.

Sąd skupił się na złej interpretacji przepisów o użyciu broni przez policjantów. Zdumienie budzi lapidarność i skrótowość uzasadnień sądów w tej sprawie - wyjaśniał sędzia Włodzimierz Wróbel. Wskazał miedzy innymi, że w dotychczasowym rozpatrywaniu sprawy pominięto problem, w jaki sposób został spełniony "warunek minimalizacji szkód podczas użycia broni przez policję". Z materiału dowodowego wynika, że część pocisków trafiła w górną część samochodu, a nie tylko w opony.

Sędzia zwrócił też uwagę, że aby zatrzymać samochód, wystarczy kilka strzałów, podczas gdy policjanci oddali kilkadziesiąt. Samochód po prostu rozstrzelano - zaznaczył. Dodał, że funkcjonariusze byli tak ustawieni, że oddawane strzały "stanowiły zagrożenie dla nich samych".

Do fatalnej pomyłki doszło w 2004 roku

Przypomnijmy, że do fatalnej pomyłki policji doszło w kwietniu 2004 roku. Funkcjonariusze chcieli zatrzymać i wylegitymować kierowcę samochodu, bo błędnie podejrzewali, że to groźny przestępca. Kierowca się nie zatrzymał, wtedy padły strzały. Kierowca pojazdu - m.in. trafiony w głowę - zginął na miejscu, a pasażer został ciężko ranny i do końca życia będzie inwalidą.