Autorka: Katarzyna

Za siedmioma lasami, za siedmioma górami, w przepięknej krainie, położonej nad rzeką o przejrzystości kryształu, zwaną Wisłą, żył sobie kiedyś mały chłopiec o imieniu Tomek. Lubił on hasać po podwórku z gromadką roześmianych kolegów, a nawet zapuszczał się po kryjomu do lasu, rosnącego niedaleko od jego domu. Las ten, o którym mówiono, że był najzieleńszy ze wszystkich lasów na całej ziemi, słynął z mnóstwa tajemnych zakątków. Znajdowały się w nim bowiem takie miejsca, gdzie nigdy nie dochodziły jasne promyki słońca… Dlatego okoliczni mieszkańcy nazywali go Mrocznym Lasem.

Ale serduszko małego Tomka nigdy się nie trwożyło, nawet przed najstraszniejszymi przygodami. To on stawał zawsze w obronie słabszych kolegów w szkole, to jemu udało się wdrapać na najwyższą gałąź rosnącej na podwórku jabłoni, to on pierwszy pobiegł po panią, kiedy jego koleżanka Ola złamała nogę na boisku. Okrzyknięty "bohaterem", chłopiec często przechwalał się głosem pełnym dumy: "Ja niczego się nie boję!". Lecz jego mama tłumaczyła mu wtedy: "Synku, pamiętaj, że bać się - to żaden wstyd. Każdy z nas czegoś się boi." Jednak mały Tomek, ile razy słyszał te słowa, powtarzał jeszcze głośniej: "Ja niczego się nie boję!!!", tak, żeby wszyscy go usłyszeli. Chłopiec ani myślał też słuchać próśb rodziców, którzy zakazali mu chodzić samemu do Mrocznego Lasu. "Cóż takiego może mi się tam stać? Tam wcale nie jest strasznie, to przecież taki przyjemny lasek!" - myślał mały Tomek i szedł do Mrocznego Lasu, łamiąc zakaz.

Od pewnego czasu zaczął tam przychodzić coraz częściej, ponieważ znalazł w Mrocznym Lesie nowych przyjaciół wśród leśnych zwierząt. Byli to: sarenka Mila, zajączek Łatek, jelonek Fifi i lisek Rudi. Razem z nimi bawił się godzinami w Mrocznym Lesie, poznając jego najdalsze zakątki.

Pewnego dnia, chłopiec poszedł do Mrocznego Lasu, ale nie mógł nigdzie znaleźć zaprzyjaźnionych zwierzątek. Biegał znanymi ścieżkami, nawołując je:

- Fi-fiiii! Ruuu-di! Milaaaaa! Łaaa-tek! Gdzie jesteście? Chcecie się bawić w chowanego? Pokażcie się, nawet się nie przywitacie?

Ale głos Tomka ginął w leśnych gęstwinach, bez odpowiedzi. W swoim serduszku chłopiec poczuł coś dziwnego, coś, czego dotąd nie znał, jakiś niepokój. "Ojej! Co się ze mną dzieje?" - zastanawiał się, zdziwiony. "Ale ja przecież niczego się nie boję!" - powiedział sam do siebie, by poczuć się lepiej. "Moi przyjaciele na pewno zrobili mi psikusa, chowając się przede mną gdzieś w zaroślach!" - pomyślał. " Ru-di! Mi-la! Fi-fi! Ła-tek! Wyjdźcie z ukrycia! Koniec zabawy! Poddaję się!" - zawołał donośnym głosem jeszcze raz.

Nagle, Tomek usłyszał cichy głosik, dobiegający z prawej strony. Przysłuchując się dźwiękowi, rozpoznał głos sarenki Mili, ale nigdzie jej nie dostrzegał. Podszedł więc nieco bliżej, żeby ją odnaleźć. Trzask suchych gałęzi pod jego bucikami rozpraszał go, nawet nie zauważył, że wchodzi do najciemniejszych gąszczy Mrocznego Lasu. Tymczasem głos sarenki Mili stawał się coraz słabszy, a zmrok coraz większy. Tomek zaczął więc biec, nawołując ją i czując jak serce podchodzi mu do gardła z przerażenia. Było tak ciemno, że biegnąc, nie zauważył powalonego drzewa, które leżało na ścieżce. Potknął się o nie i poczuł nagle, jak spada w dół i uderza o ziemię. Jego upadkowi towarzyszył krzyk kilku głosów. Tomek, gdy się ocknął, rozpoznał swoich przyjaciół.

- Nic ci nie jest? Jak się tu znalazłeś? Hurra!!! Tomek-bohater przybył nas stąd wydostać! - krzyczeli, jeden przez drugiego, jego leśni przyjaciele.

Mały Tomek, gdy otrząsnął się po upadku, powiedział ze smutkiem:

- Pewnie tak samo jak ja, biegliście tędy nieuważnie i potknęliście się o tamto powalone drzewo…

- Tak było, a żadne z nas nie mogło doskoczyć tak wysoko, żeby wyjść na zewnątrz! - tłumaczył chłopcu jelonek Fifi.

- Ale ty przecież nas uratujesz, prawda? Tomeczku nasz kochany, no powiedz coś…- prosił zajączek Łatek.

Lecz Tomek nie wiedział, co ma im odpowiedzieć. Podniósł tylko głowę i spostrzegł, że pień drzewa przywalił prawie całe wyjście z głębokiego dołu, w którym siedzieli. Zapadła cisza. Lisek Rudi zwinął się w kłębek, ale raz po raz wstrząsały nim dreszcze przerażenia. Sarenka Mila postukiwała nerwowo raciczką, zajączek Łatek lizał sobie zranioną łapkę, a jelonek Fifi pogwizdywał. Tomek po raz pierwszy w życiu poczuł prawdziwy STRACH. Jednak nie przyznał się do tego przyjaciołom, ponieważ nie chciał wyjść na tchórza. A oni z kolei nie chcieli okazać mu swojego lęku, gdyż myśleli, że najodważniejszy chłopiec, jakiego znali, wyśmieje ich. Minuty mijały, a Tomek coraz bardziej drżał, a z jego oczu popłynęły łzy, wielkie jak groch. Gdy ocierał je rękawem, przypomniał sobie słowa swojej mamy: "Pamiętaj, że bać się - to żaden wstyd. Każdy z nas czegoś się boi.". Niechcący, wypowiedział te słowa na głos. Wywołało to poruszenie wśród zwierzątek. Najpierw podeszła do niego Mila i dotykając raciczką jego ręki, rzekła:

- Ja też się boję…

Reszta gromadki też zbliżyła się do chłopca i sarenki, mówiąc:

- My też bardzo się boimy, Tomku!

Kiedy chłopiec to usłyszał, zrobiło mu się jakoś raźniej. Zrozumiał, że nie jest sam ze swoim strachem, że są przecież z nim wspaniali przyjaciele. Odzyskując nadzieję, powiedział:

- Na pewno razem coś wymyślimy!

Niestety, wszelkie próby znalezienia czegoś, po czym można by się wspiąć do góry, skończyły się porażką. Wtem, lisek Rudi wpadł na pomysł:

- A może byśmy tak wdrapali się jedno na drugie i stworzyli taką drabinę, po której Tomek mógłby wyjść na zewnątrz?

- Rudi! Jesteś najmądrzejszym lisem, jakiego znam!!! To musi się udać! - wykrzyknął Tomek.

I rzeczywiście, Tomkowi udało się wydostać z wielkiej dziury w ziemi, wchodząc po grzbietach swoich przyjaciół.

- Czekajcie, zaraz przybiegnę z rodzicami, to was uwolnimy! - powiedział Tomek i szybko pobiegł w stronę domu. W drodze spotkał zatroskanych rodziców, którzy z leśniczym wyszli na jego poszukiwanie, ponieważ chłopiec już dawno powinien być w domu.

- Synku, odnalazłeś się! Tak bardzo martwiliśmy się o ciebie! Prosiłam cię tyle razy, nie chodź sam po Mrocznym Lesie, na pewno się zgubiłeś… - zapłakała mama Tomka, tuląc go do piersi.

- Nie, mamusiu, nie zgubiłem się, tylko wpadłem do głębokiego dołu, ale moi przyjaciele, leśne zwierzęta, pomogły mi stamtąd wyjść. Musimy je uratować, one tam wszystkie zostały, biedactwa!

Nie tracąc czasu, Tomek wraz z rodzicami i leśniczym ruszyli szybko na ratunek i wydostali czwórkę przyjaciół Tomka, które bezpiecznie trafiły do swoich kryjówek. Mama, w drodze powrotnej do domu, zapytała syna:

- Tomku, powiedz mamusi, kiedy byliście tam w tym głębokim dole, bałeś się choć trochę? Przyznaj się.

- Tak, mamo, bałem się, nawet bardzo. Ale moi przyjaciele bali się razem ze mną, a razem się bać, to już nie tak straszno…

Odtąd Tomek już nie wstydził się przyznawać do swojego strachu, a mimo to, na zawsze pozostał dla wszystkich bohaterem. A Mroczny Las i swoich serdecznych przyjaciół odwiedzał tylko pod opieką rodziców…