Na kary po półtora roku więzienia skazał Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia każdego z trojga oskarżonych o szantażowanie senatora Krzysztofa Piesiewicza. Wyrok nie jest prawomocny. Uzasadnienie było niejawne. Całe postępowanie odbywało się za zamkniętymi drzwiami.

Dziennikarzy wpuszczono na salę tylko na ogłoszenie wyroku. Sąd uznał oskarżonego Zbigniewa S. za winnego kierowania szantażystami, zaś oskarżone kobiety: Joannę D. i Halinę S. - za winne realizacji planu szantażu.

Prokuratura dysponowała między innymi bilingami rozmów telefonicznych. Dowody obciążające dwie kobiety i mężczyznę musiały być faktycznie bardzo poważne, bo wyrok jest surowszy niż domagał się tego prokurator. On chciał dla całej trójki roku więzienia w zawieszeniu. Obrona zapowiedziała już apelację.

O sprawie Krzysztofa Piesiewicza zrobiło się głośno dwa lata temu. Do prasy przeciekły kompromitujące materiały, na których przebrany w sukienkę senator - jak twierdzi prokuratura - był pod wpływem kokainy. Za nieujawnienie filmu Krzysztof Piesiewicz miał zapłacić szantażystom kilkaset tysięcy złotych. Wątek brania narkotyków został umorzony, bo Senat nie zgodził się na uchylenie immunitetu.

Krzysztof Piesiewicz jest znanym warszawskim adwokatem, wieloletnim członkiem Naczelnej Rady Adwokackiej, wykładowcą i członkiem komisji egzaminacyjnej dla aplikantów adwokackich.