Czternaście osób, wyznawców zakazanej w Chinach sekty Falun Gong, popełniło zbiorowe samobójstwo w obozie pracy w północno-wschodnich Chinach. Informację o "samobójczej śmierci" wyznawców Falun Gong potwierdził Lan Jingli, przedstawiciel resortu sprawiedliwości prowincji w północno-wschodnich Chinach - Heilongjiang.

Wyznawcy sekty wykorzystali nieuwagę straży obozowych by powiesić się na sznurach, zrobionych w pociętych kocy – powiedział dzisiaj Lan. 11 samobójców odratowano, 14 zmarło. Do tragedii doszło 20 czerwca w obozie pracy w Wangjia pod Harbinem, jednak władze chińskie poinformowały o tym dopiero wczoraj. Winą za samobójstwo Lan oskarżył "zagranicznych przywódców" sekty. Jego zdaniem, to właśnie oni przesyłają wiernym "instrukcje", gwarantujące zbawienie po samobójczej śmierci i dostanie się do nieba. Nowojorski rzecznik sekty zaprzeczył wszelkim informacjom o samobójczej śmierci wiernych, oskarżając natomiast władze o ich torturowanie a następnie - spowodowanie zgonu. Jego zdaniem, w obozie pracy w Wangjia zamęczonych na śmierć zostało około 20 kobiet-wyznawczyń sekty. Aby zaprotestować przeciwko represjom, pięciu działaczy Falun Gong w styczniu podpaliło się na pekińskim Placu Tianannmen - dwóch z nich zmarło. Kierownictwo sekty - przebywające na emigracji w USA - następnie kategorycznie zaprzeczyło jakoby ludzie ci byli członkami sekty. Podkreślono, że jedną z zasad Falun Gong jest poszanowanie życia - stąd też niemożliwe jest by jej wyznawcy mogli wybrać samobójczą śmierć.

Rys. RMF

08:15