Nadzwyczajne złagodzenie kary i wyrok pięciu lat więzienia - takiej kary zażądał prokurator dla Haliny G. „Inki”, oskarżonej o pomoc w zabójstwie Jacka Dębskiego. Zgodnie z kodeksem karnym za pomoc w zabójstwie może grozić nawet dożywocie.

Prokurator Andrzej Komosa jest przekonany, że „Inka” doskonale wiedziała, dlaczego wyprowadza Dębskiego z restauracji „Cosa Nostra” po telefonie od Barańskiego.

Wiedziała, że nie był to zwykły spacer czy fałszywy alarm: Oskarżona tamtej nocy zachowywała się jak Pandora, która świadomie otworzyła puszkę wyklepaną przez blacharza spod Wiednia - mówił Andrzej Komosa.

Mimo to - zdaniem prokuratora - "Ince" powinno przysługiwać nadzwyczajne złagodzenie kary, bo to dzięki jej zeznaniom, i to już na etapie śledztwa, udało się ustalić, kto stał za śmiercią byłego ministra sportu: „Baranina” – zleceniodawca, oraz Tadeusz Maziuk – egzekutor. „Inka” ujawniła też okoliczności tej zbrodni.

Teraz można się spodziewać, że z takim stanowiskiem ostro będzie polemizować oskarżyciel posiłkowy, reprezentujący interesy rodziny Jacka Dębskiego. Posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:

05:50