Od 20 do 2800 euro - tyle kosztują rzeźby wykonane ze śmieci zniesionych z Mount Everest. Około 75 takich dzieł można zobaczyć na wystawie "Everest 8848 Art Project" zorganizowanej w luksusowym hotelu w Katmandu. Pieniądze zebrane ze sprzedaży artyści chcą przekazać na ratowanie środowiska w rejonie najwyższej góry świata.

Nepalscy artyści walczą przeciwko bezmyślnemu wyrzucaniu śmieci w Himalajach. W związku z tym zorganizowali wystawę, na której prezentowali swoje dzieła wykonane właśnie ze śmieci pochodzących z zboczy Mount Everestu. Z najwyższego szczytu Ziemi zniesiono około ośmiu ton odpadów, różnego rodzaju butli tlenowych, lin, puszek po piwie, a nawet szczątek rozbitego samolotu. Z tych resztek zostały wykonane rzeźby nepalskich artystów prezentujących swoje prace na wystawie. Można tam zobaczyć m.in. posąg Ganeśi - hinduskiego bóstwa mądrości, inteligencji i rozwagi.

Nepalska malarka oraz poetka z denek puszek po piwie zrobiła ponad 60 medali, które zadedykowała śmiałym alpinistom. Uważa, że: "Ludzie, którzy wspinają się na Mount Everest, są bohaterami i stawiają czoło wielu niebezpieczeństwom, czy to wchodząc w górę, czy schodząc w dół. Medal symbolizuje ich zwycięstwo".

Śmieci to spore zagrożenie dla tamtejszego regionu. Prezes Everest Summiteers Association Szerpa Wongchu, podkreśla: Śmieci na Evereście zaczerniają wizerunek naszego kraju. Jestem zasmucony, ponieważ cudzoziemcy mówią o Evereście, jakby to było wysypisko. Tamtejsi urzędnicy robią wszystko aby temu przeciwdziałać. Alpiniści wydają dziesiątki tysięcy dolarów na wyprawę, ale mało z nich zwraca uwagę na pozostawione po sobie śmieci. Obecnie przed wyjściem na szczyt muszą wpłacać specjalne kaucje,  które wynoszą około czterech tysięcy dolarów. Zalecamy, by każdemu, kogo przyłapie się na zostawianiu śmieci, nie udzielać przez pięć lat zezwolenia na wspinaczkę - dodaje Wongchu.

Najwyższa góra świata jest marzeniem niejednego alpinisty. Niestety, powoli zmienia się w górę śmieci. Szczyt Mount Everestu od 1953 roku, kiedy po raz pierwszy wspiął się na niego Edmund Hillary, zdobyło już ponad cztery tysiące ludzi.