Dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat – taki wyrok wydał wczoraj nowotarski sąd w sprawie Tomasza B.. W lipcu ubiegłego roku podczas zorganizowanego przez niego spływu na Dunajcu trzy osoby zginęły, a dwie zostały ranne. Mężczyzna musi ponadto zapłacić 15 tysięcy złotych grzywny oraz po 7 tysięcy złotych tzw. nawiązki dla trojga najbardziej poszkodowanych kajakarzy.

Prokuratura oskarżyła Tomasza B. o narażenie 23 uczestników spływu na niebezpieczeństwo utraty życia. Według biegłych, właściciel biura dopuścił się licznych zaniedbań w zakresie organizacji i bezpieczeństwa imprezy. Ich zdaniem błędem było zorganizowanie spływu kilkaset metrów powyżej groźnych progów wodnych i w dodatku po obfitych deszczach. Sąd uznał racje prokuratury. Według niego, jedyną okolicznością łagodzącą dla oskarżonego, była nieumyślność. Tomasza B. nie było w miejscu wypadku – spływ prowadzili zatrudnieni przez niego ludzie. Sąd uznał jednak, że były to osoby nieodpowiednie: bez uprawnień i odpowiedniego przygotowania. Bezpośrednią przyczyną tragedii było złe miejsce na rozpoczęcie spływu i zła ocena stanu wody. Uczestnicy nie byli też odpowiednio przeszkoleni, a organizator nie wyposażył ich we właściwy sprzęt ratunkowy. Mieli wprawdzie kapoki i kaski ale zabrakło tzw. „rzutek”, które mogłyby uratować tonących. Tomasz B. nie zgadza się wyrokiem i zapowiada, że będzie się odwoływał: „Uważam, że nie popełniłem błędów, które mi zarzucono. Ten wyrok został wydany tylko na podstawie świadków oskarżenia. Do tej pory nie został przesłuchany ani jeden świadek z linii obrony” – twierdzi B. Wyrok nie jest prawomocny.

Przypomnijmy: 23-osobowa grupa wypłynęła 17 lipca z Nowego Targu - mimo złej pogody i wysokiego poziomu rzeki. Wszyscy brali udział w spływie kajakowym zorganizowanym przez Biuro Turystyki Aktywnej "Watersport" z Poznania. Wkrótce wzburzony i wezbrany nurt Dunajca porwał pięć kajaków i przerzucił je przez próg wodny. Dziewięć osób znalazło się w lodowatej wodzie. Ofiary wyłowiła straż pożarna. Trzy osoby straciły życie, a sześć w stanie ciężkim zostało przewiezionych do szpitala. Dwie spośród śmiertelnych ofiar to pracownicy firmy turystycznej, którzy pospieszyli na pomoc swoim podopiecznym.

Foto Archiwum RMF

6:35