Prezydent Warszawy Lech Kaczyński wyrzucił z pracy dyrektora Zarządu Oczyszczania Miasta. Według prezydenta Bogdan Żuber odpowiada za wielogodzinny paraliż stolicy, do jakiego doszło w poniedziałek po obfitych opadach śniegu.

Dyrektor miał zbyt późno wysłać do pracy pługi i piaskarki. Szef Zarządu Oczyszczania Miasta nie poczuwa się jednak do winy i na pewno odwoła się do sądu pracy.

Czy ślizgawce rzeczywiście można było zapobiec, czy prezydent Kaczyński chce tylko poprawić swój wizerunek?

Według reportera RMF, który patrolował warszawskie ulice w czasie śnieżycy, wysłanie pługów i piaskarek do akcji pół godziny wcześniej nic by nie dał. Meteorolodzy nie przewidzieli bowiem tak intensywnych opadów, a ten roztopił się i następnie zamarzł, bo ziemia była zmrożona.

Padać zaczęło tuż przed komunikacyjnym szczytem, kiedy stolica i tak stoi w korkach, więc pojawianie się lodu po prostu sparaliżowało ruch.

Prezydent Kaczyński ma jednak swoje analizy, według których, gdyby pługo-piaskarki wyjechały w miasto pół godziny wcześniej wtedy akcja byłaby skuteczna. Władze miasta uważają, że dyrektor po prostu zaspał.

Ale jest jeszcze coś: Powiedziano mi wprost, że nie jestem z układu, który obecnie kieruje miastem - mówi zwolniony Bogdan Żuber. Jeśli tak jest, to faktycznie był to dobry moment na pozbycie się nie swojego człowieka.

Być może byłoby inaczej, gdyby w Warszawie przybyło dróg, lub szybciej remontowane istniejące. Czasem trzeba też przyjąć do wiadomości, że pewnych zjawisk nie da się opanować, nie tylko w Polsce.

16:40