Władze Nowego Jorku zaprzeczają doniesieniom jakoby w ruinach World Trade Center znajdowało się dziesięciu żywych policjantów. Informacje takie pojawiły się w lokalnych mediach. Podały one, że jeden z policjantów zadzwonił z telefonu komórkowego do swej żony, mówiąc, że on i pozostała dziewiątka uwięzieni są w "powietrznej kieszeni" w podziemiach budynku.

Przedstawiciele nowojorskich władz wyjaśniają, iż okazało się, że kobieta, która wszczęła alarm, okazała się być emocjonalnie niezrównoważona. To kolejny dowód na to, o czym mówili już nasi korespondenci: w Nowym Jorku panuje ogromny chaos, a pojawiające się doniesienia są nierzadko sprzeczne. Akcja ratunkowa w ruinach World Trade Center trwa dwadzieścia cztery godziny na dobę. Mieszkańcy Nowego Jorku z niedowierzaniem i podziwem patrzą na ratowników: "Wchodzą w te ruiny w ogóle nie myśląc o sobie. Wszyscy, jak jeden mąż, prawie bez odpoczynku. Nie wiem jak oni to robią" – takie opinie słychać na ulicach Nowego Jorku. Akcję ratunkową bardzo utrudnia gwałtowna burza jaka pojawiła się właśnie nad Manhattanem. Według bardzo ostrożnych szacunków, w wyniku zamachów bombowych zginęło albo zostało uznanych za zaginione prawie pięć tysięcy osób. Jednak - jak pisze agencja AFP - dokładne ustalenie liczby ofiar nigdy nie będzie możliwe ze względu na rozmiar zniszczeń. W szpitalach służby medyczne udzieliły pomocy 2300 osobom.

10:35