Wcześniej dokonywali zatrzymań wielu niebezpiecznych przestępców. Zawsze byłi przygotowani na najgorsze - tak bronił policjantów, którzy w ubiegły czwartek zastrzelili w Poznaniu 19-latka, szef wielkopolskiej policji. Dziś prokurator przesłucha funkcjonariuszy - uczestników fatalnych wydarzeń.

19-latek zginął w ubiegły czwartek, jego ranny kolega wciąż przebywa w szpitalu. Podczas sekcji zwłok 19-latka stwierdzono, że chłopak został trafiony kilkoma kulami. Jedna była śmiertelna. W masce auta znaleziono łącznie 20 dziur po kulach.

Wg rzeczniczki wielkopolskiej policji funkcjonariusze działali zgodnie z przepisami. Pomimo wezwań policji, jak i pomimo pokazania legitymacji kierowca nagle ruszył do tyłu, staranował policyjny samochód, a następnie próbował przejechać interweniujących policjantów - mówiła Ewa Olkiewicz. Rodzice poszkodowanych chłopaków twierdzą, że funkcjonariusze zaczęli strzelać bez ostrzeżenia i nie byli umundurowani.

Na konferencji prasowej szef wielkopolskiej policji zapewniał, że funkcjonariusze, biorący udział w akcji, to świetni i doświadczeni fachowcy. Wg niego ocena całego zdarzenia zależy wyłącznie od tego, jak w czasie kontroli zachowywali się młodzi ludzie. Policjanci dawali wyraźne znaki, że są policjantami - mówił komendant Henryk Tusiński.

Kluczem do oceny całego zdarzenia będzie wyjaśnienie, czy kierujący samochodem marki Rover uciekał policjantom i czy stworzył realne zagrożenie życia dla tych policjantów. To będzie odpowiedź: czy mieli prawo użyć broni w tym przypadku - dodawał Tusiński.

Komendant zapewnia, że sprawa będzie dokładnie zbadana. Zaznaczył, że policjanci biorący udział w akcji są gotowi złożyć wyjaśnienia przed prokuratorem. Ma to nastąpić dziś. Jeśli okaże się, że policjanci nie musieli użyć broni, grozi im zarzut przekroczenia uprawnień, a nawet zabójstwa.

O tym, w jakiej sytuacji policjant może użyć broni, posłuchaj w relacji reportera RMF Romana Osicy:

Dodajmy, że 15 godzin po tragicznej akcji w Poznaniu udało się schwytać Sebastiana Sz. Ukrywał się w Swarzędzu, ale w innym mieszkaniu niż wcześniej przeszukała policja. Miał przy sobie trzy karabiny z tłumikami, granaty i materiały wybuchowe. Policja poszukiwała go od dawna za napad na konwój koło Poznania, gdzie ranne zostały dwie osoby.