Prokurator postawił zarzut udziału w pięciokrotnym zabójstwie rodzicom noworodków, których zwłoki pod koniec sierpnia znaleziono w beczkach na terenie Czerniejowa na Lubelszcyźnie. Jolantę K. zatrzymano w niedzielę w nocy, dziś sąd zadecyduje o jej losie.

Jolanta K. zniknęła na kilka dni przed makabrycznym odkryciem. Od soboty poszukiwana była listem gończym. O miejscu pobytu kobiety poinformował policję przez telefon anonimowy rozmówca, zatrzymano ją tuż po północy w Lublinie (informator dostanie 5 tys. zł nagrody od lubelskiej policji).

Jolanta K. nie stawiała oporu, posłusznie poszła do radiowozu. Policjantom wyznała, że do opuszczenia domu zmusiła ją sytuacja rodzinna. Podobno mąż miał się nad nią znęcać.

Na razie nie wiadomo, gdzie przez cały miesiąc ukrywała się 38-letnia kobieta. Ujawniono jedynie, że przez ten czas przebywała z pewnym mężczyzną. Twierdzi on, że nic nie wiedział o policyjnych poszukiwaniach Jolanty K.

Odkryte 20 sierpnia zwłoki noworodków, czterech chłopców i dziewczynki, były przechowywane w plastykowych torbach w beczce z kwaszoną kapustą w piwnicy domu rodziny K. w Czerniejowie. Mieszkało tam małżeństwo z czworgiem dzieci w wieku 12-17 lat i matka gospodarza domu.

Badania DNA wykazały, że rodzicami znalezionych noworodków są gospodarze domu Jolanta i Andrzej K. Na podstawie m.in. sekcji zwłok, prokuratura uznała, że dzieci urodziły się normalnie i zaraz po urodzeniu zostały zamordowane.

Wstępnie ustalono, że dzieci zginęły w latach 1992-2003. Oznacza to, że do chwili makabrycznego odkrycia ich zwłoki były przechowywane w chłodnym miejscu. Aresztowany ojciec dzieci złożył obszerne zeznania, ale nie przyznał się do winy.

Dlaczego doszło do tej tragedii? To pytanie powtarzają mieszkańcy Czerniejowa. Był tam reporter RMF Cezary Potapczuk, posłuchaj:

06:45