Ponowne wybory wójta i rady gminy już jutro w podwarszawskim Nadarzynie. W listopadzie Sąd Apelacyjny unieważnił wybory z 2002 roku. To pierwszy taki przypadek w Polsce.

Oponenci obecnego wójta tuż po wyborach zgłosili swoje zastrzeżenia. Sprawę wyjaśniała prokuratura i sąd, ale mimo stwierdzenia pewnych nieprawidłowości, nie doszukano się wyborczych fałszerstw.

Inaczej zadecydował Sąd Apelacyjny. Po jego werdykcie na odsiecz obecnemu wójtowi ruszyli jego zwolennicy. Z petycjami odwiedzali wojewodę, blokowali też urząd gminy. Wójt wygra ponownie zdecydowaną ilością głosów. To nie ulega wątpliwości. Więc po co to wszystko? - mówią pewni siebie zwolennicy obecnego wójta.

Sąd Apelacyjny stwierdził jednak, że podczas wyborów w 2002 roku fałszowano protokoły wyborcze. Meldowano też po kilkadziesiąt osób pod jednym adresem, by głosujących na jednego z kandydatów było więcej. I faktycznie – właśnie ten wygrał.

Teraz musiał ustąpić miejsca w fotelu zarządcy komisarycznemu, ale ponownie kandyduje. Ja osobiście bym go broniła. Tyle inwestycji, ile on zrobił na tym terenie, to za żadnego wójta nie było - mówi mieszkanka Nadarzyna.

Ciekawe, czy i tym razem uda mu się wygrać bez fałszerstw. Wątpliwości budzi fakt, że sąd zezwolił na pracę tych samych, co trzy lata temu, komisji wyborczych. Może tym razem nie będą ulepszać wyników.