To było podpalenie – w nocnym pożarze jednej z berlińskich kamienic w dzielnicy Moabit zginęło osiem osób, w tym czworo polskiego pochodzenia. Wśród ofiar śmiertelnych są dzieci. Kilkunastu poszkodowanych jest w stanie ciężkim.

Rzecznik berlińskiej policji potwierdził, że czworo ofiar pochodziło z polsko-niemieckiej rodziny. W płomieniach zginął 25-letni mężczyzna, 17-letnia kobieta, 11-letnia dziewczynka i 7-latek. Wszyscy pochodzili z Poznania, ale od wielu lat mieszkali w Berlinie.

Identyfikacja ofiar wciąż trwa. Zdaniem policji, wśród zabitych są też mieszkańcy byłej Jugosławii – Serbowie bądź Bośniacy. Dla poszkodowanych natychmiast przygotowano lokale zastępcze, m.in. w pobliskiej parafii. Pomocy udzielili im także sąsiedzi z okolicznych budynków.

Był to drugi aż tak tragiczny pożar w Berlinie od II drugiej wojny światowej. Według policji, ofiar byłoby mniej, gdyby ludzie nie wpadli w panikę - zamiast pozostawać w mieszkaniach, zaczęli uciekać na klatkę schodową, która już płonęła.

Większość mieszkańców domu znała jedynie język arabski i nie rozumiała poleceń policjantów i strażaków. Pożar wybuchł na czwartym piętrze pięciopiętrowego domu i został dość szybko ugaszony.