Potężny pit-bulterier, który rozszarpał kotkę i ugryzł jej właścicielkę, a w innym domu poranił szczeniaka, został skazany na tydzień pobytu w schronisku dla psów. Taką decyzję podjęła policja w Piacenzy na północy Włoch.

Policjanci ostrzegli też właściciela groźnego zwierzęcia, że jeżeli pies jeszcze raz kogoś zaatakuje, grozić mu będzie dożywocie w schronisku. Pies oczywiście nie stanął przed sądem, a wyrok na niego wydała policja w porozumieniu z urzędem dzielnicy, w której w krótkim odstępie czasu doszło do obu incydentów.

Przed miesiącem olbrzymi pit-bulterier, wyprowadzony na spacer bez obowiązkowej smyczy i kagańca, rozszarpał kotkę, a ratującą ją właścicielkę pogryzł. Kilka dni później wpadł do otwartego mieszkania w sąsiedztwie i chwycił zębami szczeniaka, którego właścicielka zemdlała z wrażenia, a przytomność odzyskała dopiero w szpitalu. Mały piesek zdołał wyrwać się z kłów bestii i uciec.

Właściciel groźnego psa odpowie za spowodowanie obrażeń u dwóch osób i złe traktowanie zwierzęcia. Pies spędzi za karę tydzień w schronisku. Następna ofiara będzie go kosztowała dożywocie w przytułku - ostrzegli policjanci z Piacenzy.