Nie będzie zmiany sędziego, prowadzącego sprawę w procesie Andrzeja S. Adwokatowi oskarżonego nie udało się opóźnić odczytania aktu oskarżenia. Psychoterapeuta oskarżony jest o pedofilię. Grozi mu do 10 lat więzienia, proces jest tajny.

Postanowienie sędziów zostało ogłoszone jawnie. Wynika z niego, że adwokat Andrzeja S. zarzucał sędzi Edycie Snastin, że udzieliła wypowiedzi jednej z gazet i opublikowano tam jej zdjęcie, co - według obrony - podaje w wątpliwość jej bezstronność. Sąd uznał jednak, że nie ma powodu, by podważać tę bezstronność, bo sędzia Snastin oświadczyła, że nie wyrażała zgody na publikację jej wypowiedzi, która zresztą brzmiała: Nie będę się kierować popularnością oskarżonego.

Oskarżony został doprowadzony na salę rozpraw przez wzmocniony konwój policyjny. Jego znana z telewizji twarz nieco się zmieniła - oskarżony zgolił brodę i nosi okulary. Przechodząc wśród licznie zgromadzonych dziennikarzy, zasłaniał twarz dużym zeszytem. Na sali sądowej Andrzej S. twarzy już nie zasłaniał. Sąd - na wniosek prokuratora poparty przez obronę postanowił, że cały proces będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami z uwagi na charakter zarzutów stawianych oskarżonemu, a także na dobro nieletnich dzieci, które - według prokuratury - zostały przez oskarżonego pokrzywdzone.

Policja zatrzymała go rok temu, tuż po tym, jak na osiedlowym śmietniku na warszawskim Mokotowie, w pobliżu mieszkania psychologa, znaleziono kilkaset zdjęć z pornografią dziecięcą. Podczas przeszukania mieszkania psychologa znaleziono kolejne zdjęcia i płyty CD z pornografią dziecięcą. Andrzej S. był powszechnie szanowanym i cenionym psychologiem, ze specjalnością psychologia kliniczna dziecka. Zyskał dużą popularność dzięki efektom w psychoterapii rodzin i dzieci. Był autorem kilku książek poświęconych rodzinie.