Przed paroma dniami Europę obiegły sensacyjne doniesienia o tym, jak to w Rumunii, w mieście Brasov niedźwiedzie chodzą po osiedlach i wyjadają resztki z kubłów na śmieci. A w minionym tygodniu brunatne misie pojawiły się także w pobliżu domów w Styrii na południu Austrii.

Rzecz się wydała, gdy pewna starsza dama przyszła do weterynarza z pytaniem: co jedzą misie, bo u niej w ogródku jeden mieszka, a drugi jest dochodzący. Marchewkę, kalarepkę i co tam jeszcze było na grządkach już zjadły, a chleba ani bułek nie chcą. Weterynarz wezwał policję, ta zrobiła kocioł, ale że miała zakaz używania broni, więc misie wydostały się z obławy. Gdzie teraz są – nikt nie wie.

Wiadomo natomiast, że w Austrii zameldowane są na stałe 34 brunatne niedźwiedzie i kilka wędrownych: w Wysokich Taurach, w Alpach Wapiennych w Styrii, no i przede wszystkim w Beerental, czyli Niedźwiedziej Dolinie u Joerga Haidera w Karyntii.

Foto: Archiwum RMF

06:00