Burmistrz rumuńskiego miasta Breaza stanął przed nie lada dylematem. Władze zażądały, żeby zwolnił żonę, którą zatrudniał jako sekretarkę, lub sam odszedł z pracy. Okazało się, że jest jeszcze trzecie wyjście.

Burmistrz nie dał za wygraną. Wspólnie z żoną podjął decyzję o rozwodzie – oczywiście fikcyjnym. Małżonkowie twierdzą, z ich związek jest bardzo udany i nie zmieni tego nawet rozwód. A zatrudniać byłej żony rumuńskie prawo już nie zabrania.