Legia Warszawa przegrała na własnym boisku z Lechem Poznań 0:1 w szlagierowym spotkaniu 27. kolejki piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy. Jedyną bramkę zdobył lider klasyfikacji strzelców Artiom Rudniew.

Wczoraj rano wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski wycofał swoją decyzję o zamknięciu na ten mecz sektora dla kibiców gości. Dzięki temu na trybunach zasiadło około 1,5 tys. fanów "Kolejorza". To właśnie oni cieszyli się ze zdobycia gola. W 25. minucie Artiom Rudniew otrzymał prostopadłe podanie i bez żadnych problemów poradził sobie z Inakim Astizem. Najlepszy strzelec ekstraklasy - będąc sam przed Dusanem Kuciakiem - precyzyjnym strzałem nie dał mu żadnych szans na skuteczną interwencję i zdobył swoją 21. bramkę w tym sezonie.

Przy stracie gola widoczny był brak Michała Żewłakowa, który nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych z powodu urazu. Kontuzje i zbyt wąska kadra to największy problem Macieja Skorży. Na ławce rezerwowych w tym meczu szkoleniowiec miał bowiem aż czterech graczy występujących na co dzień w zespole Młodej Ekstraklasy. Z kolei w drużynie z Poznania zabrakło tylko kontuzjowanych wcześniej Sergieja Kriwca i Manuela Arboledy.

Wynik do przerwy nie uległ zmianie, choć to Legia miała przewagę i prowadziła grę. Gospodarze nie potrafili jednak pokonać Jasmina Buricia. Najlepszej okazji nie wykorzystał Nacho Novo, który siedem minut przed przerwą znalazł się w dogodnej sytuacji z boku pola karnego gości. Hiszpan jednak źle przyjął piłkę, a potem trafił wprost w bramkarza. Wcześniej natomiast popisał się dwoma strzałami z dystansu, po których piłka poszybowała w trybuny. Dobrą okazję miał też Michał Kucharczyk, ale ten z kolei uderzył głową tuż nad poprzeczką.

Po zmianie stron gra toczyła się głównie w środku pola i żadna z drużyn nie potrafiła poważniej zagrozić bramce rywala. Podopieczni Mariusza Rumaka starali się prowadzić grę z dala od własnego pola karnego i liczyli na skuteczność osamotnionego w ataku Rudniewa. Łotysz do wysiłku zmusił Kuciaka w 72. minucie, kiedy popisał się precyzyjnym strzałem z dystansu, ale bramkarz stołecznej drużyny przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Z kolei gospodarze nie potrafili przedrzeć się przez dobrze zorganizowaną defensywę "Kolejorza". Ozdobą meczu mogło być trafienie Janusza Gola, kiedy w polu karnym zdecydował się na strzał z przewrotki. Jednak nie trafił w bramkę.

Tym samym Legia nie potrafiła zdobyć na własnym boisku nawet jednego punktu, ale z dorobkiem 49 oczek pozostaje liderem rozgrywek. Lech z kolei awansował na czwarte miejsce (45 pkt).

Obeszło się bez incydentów

Mogę powiedzieć, że spotkanie przebiegło bez rażących uchybień ze strony kibiców. W trakcie meczu odpalone zostały race, ale nie doszło do poważniejszych incydentów - powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji Maciej Karczyński.

Jak dodał, policja zatrzymała trzy osoby - dwóch mężczyzn i kobietę. Jeden z mężczyzn był poszukiwany do odbycia kary, drugi odpalał przed stadionem race i miał przy sobie materiały pirotechniczne. Z kolei kobieta próbowała wejść na stadion, przedstawiając kartę kibica należącą do innej osoby. W sumie na stadionie Legii zebrało się ponad 26 tys. kibiców.

Spotkanie początkowo miało odbyć się bez udziału kibiców. We wtorek wieczorem wojewoda mazowiecki, po otrzymaniu wniosku komendanta stołecznego policji z negatywną oceną bezpieczeństwa, zdecydował o zamknięciu na mecz z Lechem sektorów stadionu Legii przeznaczonych dla kibiców gości. Spotkało się do z ostrą krytyką władz wielkopolskiego klubu i jego sympatyków, którzy kupili już bilety i opracowali plan podróży do stolicy. Protestowali też fani stołecznego zespołu.

Obie grupy próbowały zarejestrować na czas spotkania demonstracje w pobliżu stadionu, ale - z powodu marszu w sprawie Telewizji Trwam - nie otrzymały zezwolenia z warszawskiego ratusza.

Ostatecznie w piątek wojewoda zmienił swoją wcześniejszą decyzję i zezwolił na udział kibiców Lecha Poznań w sobotnim meczu.

Legia Warszawa - Lech Poznań 0:1

Bramki: 0:1 Artjom Rudniew (25).

Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Dickson Choto, Inaki Astiz, Jakub Wawrzyniak (73. Michał Efir) - Michał Kucharczyk, Ivica Vrdoljak, Jakub Rzeźniczak (46. Janusz Gol), Miroslav Radovic, Nacho Novo (61. Tomasz Kiełbowicz) - Danijel Ljuboja.

Lech Poznań: Jasmin Buric - Marcin Kikut, Hubert Wołąkiewicz (70. Ivan Djurdjevic), Marcin Kamiński, Luis Henriquez (10. Grzegorz Wojtkowiak) - Mateusz Możdżeń, Dimitrije Injac, Rafał Murawski, Vojo Ubiparip, Aleksander Tonew (58. Szymon Drewniak) - Artjom Rudniew.