Po dziewięciu miesiącach Izba Morska w Gdyni zakończyła dochodzenie w sprawie katastrofy jachtu "Bieszczady". Serię trzech rozpraw wyznaczono na początek przyszłego tygodnia. We wrześniu ubiegłego roku jacht zderzył się u wybrzeży Danii z tankowcem. Zginęło siedem osób.

Choć Izba Morska zakończyła dochodzenie, nie wiadomo tak naprawdę kiedy można spodziewać się orzeczenia dotyczącego przyczyn katastrofy. Wszystko zależy od przebiegu zaplanowanych rozpraw. Według sędziego Krzysztofa Mówińskiego szefa Izby Morskiej, na razie trudno wyrokować w tej sprawie: "Zadaniem Izby jest dążenie do tego by tak przygotować sprawę, żeby możliwe było jak najszybsze jej zakończenie na rozprawie. Czy to się uda, tego nikt nie jest w stanie przewidzieć, bo nigdy nie można przewidzieć jakie elementy ujawnią się w trakcie rozprawy" – uważa Mówiński. Dochodzenie trwało blisko dziewięć miesięcy. Ze względu na międzynarodowy charakter sprawy, postępowanie było bardzo żmudne i skomplikowane.

Nie wiadomo także czy dokumenty zebrane przez Izbę Morską pozwalają jasno określić prawdopodobne przyczyny katastrofy morskiej. Prowadzący dochodzenie sędzia Ryszard Kopicki z Izby Morskiej odmówił udzielenia informacji na temat zebranych dokumentów przed rozpoczęciem pierwszej rozprawy. Czy zawiniła polska załoga czy też marynarze z tankowca? Czy zawinił sprzęt na jachcie i dlaczego tankowiec nie widział na swoim radarze polskiego jachtu? Te pytania wciąż pozostają bez odpowiedzi wszystko rozstrzygnie się po orzeczeniu Izby Morskiej w Gdyni.

Przypomnijmy: Jacht "Bieszczady" zatonął we wrześniu zeszłego roku u wybrzeży Danii. Jednostka z Centrum Wychowania Morskiego z Gdyni została staranowana przez tankowiec "Lady Alena". W wyniku wypadku zginęło siedem osób. Ocalała jedynie 18-letnia Małgosia z Łodzi.

foto Archiwum RMF FM

16:15