Co najmniej 20 osób zginęło na karaibskiej wyspie Grenada w wyniku ataku huraganu Ivan. Żywioł niemal całkowicie spustoszył tę niewielką wysepkę, którą zamieszkuje 90 tys. osób.

Atak huraganu Ivan na karaibską wyspę Grenadę okazał się prawdziwa katastrofą. Żywioł nie tylko zebrał śmiertelne żniwo, ale zniszczył lub poważnie uszkodził nawet do 90 proc. domów, w tym rezydencję premiera, szkoły, główny szpital.

W zamieszaniu, z wybudowanego jeszcze w XVII wieku budynku więzienia, uciekli skazańcy. Wśród zbiegłych mają znajdować się osoby odbywające kary dożywocia za zorganizowanie w 1983 roku lewicowego zamachu stanu.

Na wyspie nie działa łączność telefoniczna, nie ma także prądu. W stolicy St. George's pojawiły się grupy rabusiów włamujące się do opuszczonych domów. Aby opanować sytuację, na Grenadę skierowano posiłki policji i wojska z sąsiednich wysp.

Premier Grenady Keith Mitchell zmuszony był przenieść się na pokład brytyjskiego okrętu wojennego HMS "Richmond", który przybył z pomocą. Mitchell ocenił zniszczenia jako nie do wyobrażenia. W 5-stopniowej skali intensywności Ivan sklasyfikowany został na 4.