Dariusz Michalczewski uznany za winnego naruszenia nietykalności cielesnej swojej żony i znieważenia jej - donosi reporter RMF FM Kuba Kaługa. Wyrok ws. zajścia z grudnia 2016 roku zapadł właśnie w sądzie w Gdańsku. Były bokser ma zapłacić 3 tysiące złotych grzywny. On sam tuż po ogłoszeniu wyroku powiedział dziennikarzom, że "to jest jakiś absurd", i zapewniał, że nigdy nie uderzył swojej żony. Pytany, co w takim razie wydarzyło się 21 grudnia 2016, odparł: "Pokłóciliśmy się. Żona pocięła mi dowód - ja wyjeżdżałem akurat - a ja rzuciłem dziadkiem do orzechów w szybę i zbiła się szyba. No i z tego wyszła awantura".

Wyrok nie jest prawomocny, ale Dariusz Michalczewski nie zdecydował jeszcze, czy wniesie apelację. Podkreślał natomiast, że jest niewinny.

Naprawdę będą kolejki w sądach - jeżeli taki przykład robi się ze mnie, daje mi się karę za coś, czego nie zrobiłem. To jest jakiś absurd. Moja żona również zeznawała, że nic nie było - podkreślił.

Wiadomo, awantury są, tak jak zawsze się awanturowaliśmy, kłócimy się - nigdy mojej żony nie uderzyłem. A że wyzywamy się nawzajem? Podejrzewam, że ja dostaję od mojej żony więcej wyzwisk, niż ja jej daję. Takie jest życie. Tylko że ja akurat jestem osobą publiczną, więc zostało to wyciągnięte na zewnątrz. Jest to absurdalne - stwierdził.

Pytany o zeznania żony, która powiedziała śledczym, że znęcał się nad nią przez 7 lat, były pięściarz odparł: No taaak, przycisnęli ją i powiedziała, a ten policjant zaraz wysyłał SMS-y (do dziennikarzy - przyp. RMF FM). (...) To było centralnie medialnie zrobione. (...) My zaraz dwa dni później pojechaliśmy na urlop świąteczny do Ischgl, na narty.

Prok. Agnieszka Gorczyńska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa podkreśliła natomiast, że cieszy się z tego wyroku, bo jest on "istotny z punktu widzenia tzw. prewencji ogólnej, czyli napiętnowania samego zjawiska przemocy".

Te zachowania, które pan Dariusz Michalczewski podjął wobec żony, są zachowaniami przemocowymi - zaznaczyła.

Przyznała również, że "to najtrudniejsza kategoria spraw, ponieważ przestępstwo dzieje się w czterech ścianach, a postawa pokrzywdzonych w tego typu przestępstwach jest uwarunkowana psychologicznie, (...) tu wchodzi w grę wiele mechanizmów psychologicznych".

Prok. Gorczyńska poinformowała również, że decyzja ws. ewentualnego odwołania od wyroku jeszcze nie zapadła.

Prokuratura podda ten wyrok analizie w zakresie kary. W zakresie winy i sprawstwa potwierdza on tezę aktu oskarżenia, natomiast w zakresie kary jest odmienny od wnioskowanej - powiedziała.

Policję wezwała żona Michalczewskiego

Dariusz Michalczewski został zatrzymany 21 grudnia 2016 roku w swoim mieszkaniu w Gdańsku-Brzeźnie. Policjanci dostali wtedy wezwanie ws. awantury domowej: zawiadomiła ich żona byłego boksera.

Dwa dni później Michalczewski usłyszał zarzuty znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej żony. Nie przyznał się wtedy do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Znieważanie polegało na użyciu słów powszechnie uważanych za obelżywe, natomiast naruszenie nietykalności na uderzeniu pokrzywdzonej. (...) Pokrzywdzona jest żoną podejrzanego. Pokrzywdzona złożyła zawiadomienie o popełnianiu przestępstwa w dniu interwencji policji. Ostatecznie - przesłuchiwana przed prokuratorem - skorzystała z prawda do odmowy zeznań - tłumaczyła wówczas Tatiana Paszkiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

W czerwcu 2017 roku Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Oliwa skierowała do sądu akt oskarżenia. Proces toczył się od października 2017 za zamkniętymi drzwiami.

***

(e)