Kością niezgody między brytyjskimi rzeźnikami a UE jest dyrektywa, która dyktuje rzeźnikom co robić z kośćmi. Na jego mocy rzeźnicy nie mogą w prezencie darować klientom kości, które przez lata trafiały do misek czworonogów.

Rzeźnicy wbili więc tasaki w pień i chwycili za pióra. Podpisali już ponad 10 tysięcy petycji, które domagają się zmiany unijnego prawa.

Właściciele sklepów mają teraz obowiązek dowożenia odpadów do specjalnych punktów utylizacji, gdzie muszą być spalone. Rocznie każdego rzeźnika taka przyjemność kosztować będzie 2 tysiąca funtów – to prawie 14 tysięcy złotych.

Zarówno właściciele psów, jak i prowadzący sklepy mięsne są zdegustowani. Ich zdaniem taka ingerencja Brukseli jest absurdem godnym napiętnowania.