Szpital wojewódzki z Bielska-Białej przed sądem będzie domagać się od prokuratury i podejrzanego o zabójstwo policjanta 80 tys. zł. Tyle kosztowało leczenie rannego gangstera. Minęło pół roku, a placówka nie otrzymała ani grosza.

10 sierpnia 2003 roku Grzegorz S. zastrzelił w Będzinie 23-letniego policjanta. Cztery dni później w Bielsku-Białej gangster został ciężko postrzelony przez policjantów. Pierwszą operację przeszedł w szpitalu w Bystrej; tej samej nocy trafił do bielskiego szpitala wojewódzkiego.

Pacjent nie był ubezpieczony, a koszty operacji i leczenia wyniosły 80 tysięcy złotych. Szpital zwrócił się o pieniądze do katowickiej prokuratury, ta jednak nie kwapi się do uregulowania należności. Prokuratura twierdzi bowiem, że... to nie ona zlecała hospitalizację podejrzanego - nie był on w tym czasie zatrzymany ani tymczasowo aresztowany.

Prokuratura twierdzi, że nie było pewności, czy mężczyzna jest rzeczywiście poszukiwanym przestępcą. Prokuratura nie zlecała ani badań, ani operacji dokonywanych na osobie Grzegorza S., w związku z tym nie prokuratura generowała koszty w tej sprawie, a co za tym idzie, nie czujemy się zobowiązani do pokrycia kosztów leczenia i operacji - mówi Tomasz Tadla, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Zatrzymanemu mężczyźnie postawiono zarzuty dopiero po kilku tygodniach, gdy opuścił szpital.

Dyrekcja szpitala argumentuje, że rannego cały czas pilnowali policjanci i nie było tajemnicą, że był to podejrzany o zabójstwo. Pozew o zapłatę wysłano też do aresztu w Bytomiu, gdzie przebywa Grzegorz S. Minęło pół roku, pieniędzy nie ma i władze szpitala zdecydowały się skierować sprawę do sądu. Ten będzie miał zapewne twardy orzech do zgryzienia. Może więc kosztami leczenia szpitalnego obarczyć policję, wszak to policjanci postrzelili poszukiwanego gangstera...?

15:05