Śmiercią terrorysty zakończył się dramat zakładników z biurowca Rembrant Tower w Amsterdamie. Uzbrojony mężczyzna przetrzymywał ich tam przez 7 godzin. Późnym popołudniem kilkadziesiąt osób zostało uwolnionych. Napastnik popełnił samobójstwo - dwukrotnie strzelił sobie w głowę. Według policji był psychicznie chory.

Mężczyzna wtargnął do Rembrandt Tower tuż po jego otwarciu. Wymachując bronią, wziął zakładników - według różnych agencji od kilku do kilkudziesięciu ludzi. Chciał w ten sposób zaprotestować przeciwko złej jakości szerokoekranowych telewizorów, sprzedawanych przez koncern Philips Electronics.

Do niedawna w Rembrandt Tower koncern miał swoją główną siedzibę. Najwyższy biurowiec w Amsterdamie, w którym swoje siedziby ma 56 firm, otoczyła policja. Po trzech godzinach negocjacji, napastnik wypuścił sześć kobiet.

Rys: RMF

09:05