70 tys. zł odszkodowania za niesłuszne więzienie przyznał Annie Walentynowicz toruński sąd okręgowy. Uznał on, że kara zrujnowała zdrowie Walentynowicz i jej finanse.

Sąd uznał, że Walentynowicz należy się zadośćuczynienie za rok i trzy miesiące więzienia, które przesiedziala w czasach PRL. Odrzucił jednak jej żądania odszkodowania za represje ze strony służb specjalnych.

Sąd wziął pod uwagę, że wydany w 1983 roku wyrok był wysoce niesprawiedliwy, a warunki jego odbywania urągały wszelkim zasadom. Zwrócono też uwagę na psychiczne urazy, jakie kara spowodowała u legendarnej opozycjonistki.

W latach 70. Walentynowicz była działaczką Wolnych Związków Zawodowych. Przez kilkadziesiąt lat pracowała w Stoczni Gdańskiej jako spawacz i operator urządzeń dźwigowych.

Na początku sierpnia 1980 r. została zwolniona z pracy na pięć miesięcy przed przejściem na emeryturę. Żądanie przywrócenia jej do pracy było pierwszym postulatem strajku, który 14 sierpnia wybuchł w gdańskiej stoczni.

Walentynowicz była internowana do lipca 1982 w Gołdapi. Miesiąc później została ponownie aresztowana i skazana na 7 miesięcy więzienia. Wyszła na wolność w marcu 1983 r. W grudniu 1983 r. została aresztowana razem z Kazimierzem Świtoniem za próbę wmurowania na terenie kopalni "Wujek" tablicy upamiętniającej ofiary pacyfikacji zakładu po wprowadzeniu stanu wojennego. Sąd skazał ją na cztery miesiące aresztu.