Niemiecki parlament podjął decyzje o kilku ważnych zmianach, które wejdą w życie od przyszłego roku: niższe podatki, ale mniejsza opieka socjalna, ukrócone bezrobotne, większa możliwość zwolnienia pracownika w firmach zatrudniających powyżej 20 osób. Tak ratować będą Niemcy gospodarkę.

Ale czy są to polityczne interesy, czy też faktyczna reanimacja Państwa, pogrążonego w długach, nie spełniającego unijnych kryteriów w sprawie deficytu?

Nie wszystkie reformy cieszą przeciętnego Schmidta. Zazwyczaj żyje on realiami sprzed kilku lat: Niemcy piękne, bogate a rząd wręcz wkłada ludziom do kieszeni banknoty, żeby dogodzić wszystkim, którzy liczą na pomoc socjalną. To już jednak przeszłość. Dzisiejszy obraz to pusta kasa i gospodarka, która wyzionie wkrótce ducha.

Dlatego dziś ważny dzień. Z wielkim bólem, ale zdecydowano się na cięcia, bo tylko one pomogą a skoro boli to wszyscy politycy prawili sobie komplementy, by ulżyło. Zaczął kanclerz: Dla mnie nie jest ważne, która z partii politycznych, w jakim momencie negocjacji i co wysunęła. Dla mnie ważne jest, że te reformy wreszcie zostały zapięte i Niemcy mogą odnieść sukces.

Opozycja tak z całego serca odpowiedziała: Najważniejsze, że mieliśmy odwagę jako największe partie obniżyć podatki, przeprowadzić reformę strukturalną i zdecydować o finansach. Udało się to zrealizować. Reforma rusza od nowego roku.

17:35