Rosyjski koncern naftowy Jukos może funkcjonować nadal. Jak twierdzi rzecznik firmy, w moskiewskiej siedzibie koncernu pozostały najważniejsze serwery komputerowe. Wcześniej informowano że w czasie wczorajszego nalotu policji podatkowej skonfiskowane zostało najważniejsze oprogramowanie i urządzenia, co zagraża działalności firmy.

Rzeczywiście, próbowano je zabrać, ale na szczęście zostały; bieżąca produkcja i przetwarzanie ropy nie są zagrożone - dodał rzecznik.

Rosyjski fiskus żąda od Jukosu zapłacenia miliardów dolarów, jako zaległości podatkowych za ubiegłe lata. Wczorajszy nalot był próbą wyegzekwowania pieniędzy, od piątku zablokowane są wszystkie konta firmy.

Przedstawiciel prokuratury zapewniał natomiast, że to zwyczajna rewizja, związana z rutynowym śledztwem w sprawie oszustw i niepłaconych podatków przez Jukos, ale trudno w to uwierzyć.

Wielka operacja, w której brało udział ponad 100 milicjantów i prokuratorów została przeprowadzona w sobotę po południu, gdy w siedzibie koncernu nie było nikogo. Władze domagają się zapłaty prawie 7 miliardów dolarów zaległych podatków. Firma takich pieniędzy nie ma, więc grozi jej rychłe bankructwo lub nacjonalizacja.